Przeciwko deportacji uchodźców, którzy mieliby trafić na Nauru i do Papui Nowej Gwinei protestuje Amnesty International, Greenpeace, a także organizacje GetUp i ActionAid. - Niech premier Malcolm Turnbull zakończy koszmar 267 ludzi - apelowała Sally Rugg z organizacji GetUp. Dodała, że deportacji dzieci i kobiet na Nauru sprzeciwiają się duchowni, nauczyciele i lekarze - wszyscy oni podkreślają, że na Nauru dzieci nie będą bezpieczne. - Teraz oczekujemy, że premier Turnbull wykaże się odpowiedzialnością - podsumowała Rugg.
Również w innych częściach Australii odbywały się protesty pod hasłem #LetThemStay. Australijczycy demonstrują m.in. przed szpitalem, w którym lekarze odmawiają wypisania jednego z dzieci, które ma być deportowane na Nauru. Protest jest wyrazem poparcia dla działań lekarzy. 12-miesięczna dziewczynka trafiła do szpitala z poparzeniami, jakich doznała, gdy w obozie dla uchodźców na Nauru przypadkowo została oblana gotującą się wodą. Teraz lekarze zamierzają trzymać ją w szpitalu tak długo, aż znajdzie się dla niej "zapewniający odpowiednie warunki dom".
12 lutego na jednej z australijskich plaż ustawiono też 37 dziecięcych łóżeczek symbolizujących dzieci, które mają być deportowane z Australii.
Tymczasem premier Malcolm Turnbull i minister ds. imigracji Peter Dutton przekonują, że polityka odsyłania imigrantów ma zniechęcać kolejne osoby do podejmowania niebezpiecznych dla ich życia prób dopłynięcia do Australii na pokładzie niewielkich łodzi. Jest to również działanie skierowane przeciwko przemytnikom ludzi, którzy wykorzystaliby decyzję rządu o pozostawieniu w kraju 267 uchodźców, by zachęcać kolejnych imigrantów do korzystania z ich usług.