W cieniu prowokacji Kremla i obecności rosyjskich dronów w Polsce, Ursula von der Leyen wygłosiła w środę Orędzie o stanie Unii (SOTEU) – było ono jednocześnie apelem o jedność, próbą redefinicji roli Europy w brutalnym świecie oraz bilansem działań i obietnic politycznych. Trudno udawać, że nie była to też całkiem desperacka – biorąc pod uwagę niedawne kontrowersje wokół umowy z państwami Mercosuru i wcześniejszej umowy handlowej UE–USA – próba zwrócenia uwagi na to, gdzie i czy Europa ma możliwość bycia liderem i szansę na miejsce przy stole. Coroczny rachunek sumienia i rozrysowanie planów przez szefową Komisji Europejskiej być może nie zostały usłyszane w Polsce, ale ponadgodzinne przemówienie zasługuje na chwile uwagi i kilka komentarzy.
Orędzie koncentrowało się przede wszystkim na polityce międzynarodowej. Wątki wewnętrzne – redukcja emisji, mieszkalnictwo, konkurencyjność przemysłu – były omawiane raczej w kontekście wzmacniania odporności Europy niż realnej poprawy życia mieszkańców. Komisja lawiruje między tematami zapalnymi – od Mercosuru przez USA po relacje z Izraelem – zamiast stawiać na odważne kroki. Rozdźwięk między mocnymi deklaracjami a praktyką polityczną i dotychczasowymi sukcesami (oraz porażkami) tej Komisji uwidocznił chaos w europejskiej polityce zagranicznej, rosnące napięcia w Parlamencie Europejskim oraz spadającą wiarygodność samej Komisji.
Pierwszy błąd Orędzia o stanie Unii Ursuli von der Leyen: rosyjski gaz
Von der Leyen podkreśliła konieczność zerwania zależności od rosyjskich paliw kopalnych, ale unikała jednoznacznego zakazu importu LNG z Rosji, o który kilka dni temu po raz kolejny wprost apelowały organizacje społeczeństwa obywatelskiego. Tymczasem to właśnie rosyjski gaz wciąż zasila Kreml i finansuje wojnę w Ukrainie. Owszem, UE wprowadziła zakazy wobec węgla i prawie (to ważne!) całej ropy, ale LNG pozostaje niezagrożone. Każdy dzień zwłoki oznacza kolejne miliardy dla rosyjskiej machiny wojennej. To przykład instytucjonalnej niezdolności do szybkiego działania – błąd, za który płacą Europejczycy, zarówno rachunkami za energię, jak i konsekwencjami geopolitycznymi. To bardzo dobrze obrazuje jak niesprawcza potrafi obecnie być Komisja Europejska – po trzech i pół roku pełnoskalowej wojny, po szczycie na Alasce, po okazji na historycznie duże nakłady na suwerenność energetyczną, wciąż jesteśmy uwikłani w płacenie Rosji za paliwa kopalne.
Czytaj więcej
Nie wiem, czy Unia Europejska jako projekt przetrwa. Są tacy, jak Viktor Orbán, którzy ogłosili j...
Drugi błąd: handel zagraniczny i kolejne wyzwania dla systemu żywnościowego
Orędzie starało się sprzedać narrację o strategicznych korzyściach z porozumień handlowych z USA i Mercosurem, ale w praktyce oba układy pokazują słabości europejskiej polityki pod wodzą von der Leyen – a to wszystko zaledwie po pierwszym roku jej funkcjonowania. Porozumienie z Trumpem, choć chwilowo łagodzi ryzyko celne, uzależnia UE od kaprysów amerykańskiej polityki i wystawia ją na potencjalne szantaże gospodarcze. Z kolei Mercosur, mimo deklaracji o wspólnym wzmacnianiu bezpieczeństwa ekonomicznego, oznacza otwarcie rynku na konkurencję osłabiającą europejskich producentów, a także ignoruje fundamentalne kwestie zdrowotne, ekologiczne i społeczne związane z tym, jak wygląda system rolnictwa w Ameryce Łacińskiej. W tym kontekście słowa o „względnej przewadze” brzmią bardziej jak próba zasłonięcia strategicznych błędów niż realna obrona interesów Europejczyków.