Dwóch tysięcy uczestników programu wybrano losowo. Każdy z nich, czy jest bogaty, czy nie, czy pracuje, czy pozostaje bezrobotny, otrzyma co miesiąc 560 euro. Od tej kwoty będą jednak odejmowane inne świadczenia socjalne, jakie mógłby otrzymywać do tej pory. Eksperyment potrwa dwa lata.
– Liczymy, że w taki sposób uda nam się zwiększyć zatrudnienie, ograniczyć biurokrację i zredukować biedę – mówi portalowi Business Insider Marjukka Turunen, szefowa agencji pomocy społecznej KELA odpowiedzialnej za podział nowych środków.
Może zaskakiwać, że na taką inicjatywę zdecydował się prawicowy rząd. Ale swego czasu zwolennikiem bezwarunkowego dochodu podstawowego był nawet Milton Friedman, ojciec współczesnego liberalizmu. Bo dziś w Finlandii działa przeszło 40 programów wsparcia społecznego i są one skonstruowane w taki sposób, że państwo de facto narzuca styl życia swoim obywatelom. Fińska prawica chce z tym skończyć, a w każdym razie mocno taki proceder ograniczyć.
Z podobnego powodu Turunen ma nadzieję, że beneficjanci nowego programu chętniej zdecydują się na podejmowanie ryzykownego zatrudnienia. Będą wiedzieli, że nie stracą otrzymywanego do tej pory wsparcia socjalnego.
W przyszłości, jeśli program pilotażowy okaże się sukcesem, władze myślą o objęciu nim drobnych przedsiębiorców i wolnych zawodów, osób, które dziś w razie porażki zawodowej nie otrzymują znaczącego wsparcia od państwa.