Nie liczy się to, że w chwili transakcji sprzedający miał formalne potwierdzenie dziedziczenia. Taki pośpiech może potem powodować dopłatę do schedy.
Kwestia ta wynikła w sprawie o dział spadku między dwiema córkami spadkodawcy, do którego należały dwie nieruchomości – ich wartość oszacowano obecnie na 220 tys. zł każda. Rzecz w tym, że jedna z córek (Anna) swoje pokrewieństwo wykazała prawomocnie po półtora roku od śmierci naturalnego ojca (najpierw sąd unieważnił uznanie jej za córkę przez innego mężczyznę, a potem ustalił, że ojcem jest zmarły). W tym czasie starsza córka (Barbara) dysponowała już postanowieniem o stwierdzeniu nabycia przez nią spadku w całości, i po kilku miesiącach sprzedała nieruchomości za 30 tys. zł (było to w lipcu 2002 r., jeszcze przed gorączką cen nieruchomości).
Sąd rejonowy uznał, że sprzedaż była bezskuteczna wobec młodszej córki, i zasądził na jej rzecz połowę aktualnej wartości spadku – 230 tys. zł – na podstawie art. 1036 kodeksu cywilnego, który mówi, że spadkobierca może za zgodą pozostałych spadkobierców rozporządzić udziałem w przedmiocie należącym do spadku. Brak zaś zgody któregokolwiek ze spadkobierców oznacza bezskuteczność transakcji o tyle, o ile naruszałaby uprawnienia przysługujące temu spadkobiercy na podstawie przepisów o dziale spadku. Oznacza to, że dział spadku przeprowadza się tak, jakby sprzedaży nie było: bierze się pod uwagę stan spadku z chwili jego otwarcia (śmierci spadkodawcy), a wartość z chwili dokonywania działu według wartości rynkowej.
Sąd Okręgowy w Warszawie odmówił dokonania podziału i wniosek młodszej córki oddalił. Zdaniem SO nie może być mowy o naruszeniu art. 1036 k.c., gdyż w chwili sprzedaży nieruchomości tylko starsza córka była spadkobiercą, a zmiana postanowienia o stwierdzeniu nabycia spadku nastąpiła dopiero w 2008 r.
Sąd Najwyższy (sygn. akt I CSK 262/12) uchylił ten wyrok, co więcej, oddalił apelację. W efekcie ostał się jako prawomocny i ostateczny werdykt SR, korzystny dla nowej spadkobierczyni.