Irena P. i Halina K. (imiona fikcyjne) były znajomymi ze wspólnoty religijnej świadków Jehowy. Spotykały się na cotygodniowych zebraniach. We wspólnocie do której przynależą obowiązuje zasada pomagania innym w potrzebie, w szczególności osobom starszym, które są otaczane opieką duchową i wspierane przez innych członków wspólnoty.
Zabezpieczenie na "starość"
W związku z tym, w 2004 roku, kiedy 75-letnia wówczas Irena szukała rozwiązania, które pozwoliłoby jej zabezpieczyć się na „starość", radziła się znajomej ze wspólnoty ja ma postąpić. Halina K., która pracowała w biurze kredytowym zaproponowała Irenie, że pomoże jej w wykupie od spółdzielni mieszkaniowej prawa do lokalu, w posiadaniu którego była starsza kobieta. Irenie odpowiadał ten pomysł.
Halina w przeciwieństwie do współtowarzyszki ze wspólnoty świadków Jehowy miała zdolność kredytową, i zaoferowała, że może przekazać pieniądze na wykup prawa do lokalu. Kobiety ustaliły, że w zamian za to Halina przejmie lokal po śmierci Ireny. Ostatecznie jednak przyjęły takie rozwiązanie, że Halina sfinansuje koszty wykupu mieszkania, a Irena przeniesie na nią prawo do lokalu w drodze umowy darowizny z zapewnieniem sobie prawa dożywotniego bezpłatnego użytkowania mieszkania. Tak też się stało.
W zawartej umowie darowizny Irena zastrzegła dla siebie bezpłatne użytkowanie lokalu na czas nieokreślony, nieograniczony do czasu jej życia, postanawiając, że świadczenie trwać będzie niewątpliwie przez 30 lat. Przy czym kobiety nie zawarły w umowie żadnego postanowienia, które konkretyzowałoby obowiązek opieki. Nie ustaliły też ustnie, na czym pomoc ta miała by polegać.
Irena rozumiała zapisy umowy w ten sposób, że obdarowana będzie sprawowała nad nią stałą bezpośrednią opiekę, kiedy tylko będzie jej oczekiwała. Z kolei Halina uznała, że pomoc ta będzie polegać na pozostawaniu w gotowości do udzielenia pomocy w razie wyższej konieczności.