W trakcie sprawy Marian P. zorientował się, że udział w kamienicy jako nabyty w czasie pozostawania przez rodziców w małżeńskiej wspólności ustawowej był ich majątkiem wspólnym. Małżonkowie P., kupując go po wojnie, zdecydowali się na przypisanie go tylko żonie ze względów podatkowych. Jednakże zasada obowiązująca zarówno w momencie jego kupowania, jak i dziś jest taka, że przedmioty majątkowe nabyte w czasie trwania wspólności przez oboje małżonków, a także przez każdego z nich wchodzą do majątku dorobkowego. Choć zatem w księdze wieczystej kamienicy figurowała jako współwłaścicielka w 1/3 tylko Anna P., to na nią przypadała tylko połowa tego udziału (1/6), a druga połowa należała do jej męża.
Fakt ten musiał być jednak stwierdzony na właściwej drodze, tj. w wyniku powództwa o uzgodnienie treści księgi wieczystej z rzeczywistym stanem prawnym. Marian P. wystąpił z nim i sprawa ta zakończyła się po jego myśli. Oznaczało to, że po śmierci ojca przypadający na niego udział odziedziczył jako jedyny spadkobierca w całości Marian P. (małżonkowie P. wcześniej się rozwiedli). W konsekwencji w skład spadku po matce wchodziła tylko ta druga połowa. Dlatego w 2006 r. Marian P. ograniczył o połowę – do 53 tys. 250 zł – kwotę żądanego zachowku.
[srodtytul]Zagadnienie prawne do rozstrzygnięcia [/srodtytul]
Sprawa o zachowek została zawieszona do rozstrzygnięcia sprawy o uzgodnienie treści księgi wieczystej z rzeczywistym stanem prawnym. W tym czasie doszło do znacznego wzrostu cen nieruchomości. W związku z tym w 2007 r. Marian P. rozszerzył żądanie zachowku do 235 tys. zł. Sąd II instancji ustalił na podstawie opinii biegłego nową wartość udziału w kamienicy, znacznie zresztą niższą, niż chciał Marian P., i przyznał mu 107 tys. 500 zł.
Od tego wyroku skargę kasacyjną wniosła spadkobierczyni Maria P. Kwestionowała zasądzenie zachowku w części przekraczającej 53 250 zł. Twierdziła bowiem, że wniesienie pozwu spowodowało przerwanie biegu przedawnienia tylko co do pierwotnie dochodzonej kwoty zachowku. Rozszerzenie żądania pozwu nastąpiło już po upływie trzyletniego terminu, jaki art. 1007 kodeksu cywilnego wyznacza na wystąpienie z roszczeniem o zachowek. W tym wypadku termin ten liczył się od otwarcia spadku, tj. od 20 maja 2003 r.
Sąd Najwyższy skargę kasacyjną oddalił. Sędzia Stanisław Dąbrowski zaznaczył, że w sprawie tej pojawiło się zagadnienie prawne wymagające rozstrzygnięcia. Sprowadza się ono do pytania, czy skoro w sprawie o zachowek uprawniony występuje o konkretną kwotę, to jego pozew przerywa bieg przedawnienia tylko co do tej kwoty. Taka zasada dotyczy roszczeń pieniężnych, a do nich należy także roszczenie o zachowek. Ma ono jednak swą specyfikę – tłumaczył sędzia. Sąd musi przede wszystkim ustalić skład spadku. A to może trwać dłużej niż trzy lata.