Gdy dowództwo WOT zaproponowało, abym na weekend wcielił się w żołnierza tej formacji, nie miałem wątpliwości, że to okazja do tego, by zweryfikować wyobrażenia. Zobowiązałem się tylko nie rejestrować np. telefonem osób, z którymi miałem styczność.
Ciężar kamizelki
Moje „powołanie" zaczęło się w sobotę o godz. 6 w Zgierzu w 91. batalionie lekkiej piechoty 9. Brygady OT. Na początku trafiłem do sali żołnierskiej z metalowymi piętrowymi łóżkami na sprężynach. Przygotowany był mundur, hełm kevlarowy, maska przeciwgazowa, kamizelka kuloodporna. Szybko poczułem jej ciężar. W chwilę potem na świetlicy musiałem zaliczyć szkolenie i egzamin z obsługi broni – karabinka Grot. To był warunek otrzymania broni.
– Nie chcemy i to nie jest nasz cel, aby w 16 dni wyszkolić żołnierza czy komandosa, ale wojownika możemy – mówi mi jeden z oficerów batalionu.
W chwilę potem z magazynu pobieram grota, z celownikiem kolimatorowym i magazynek. Kolejne prawie cztery kilogramy mam na sobie.