Miłośnik służb, zen i filozofii

Andrzej Milczanowski: Niezłomny, pracowity patriota – mówią znajomi. – Przeciwnik lustracji – twierdzą oponenci

Aktualizacja: 20.02.2008 08:52 Publikacja: 20.02.2008 03:17

Miłośnik służb, zen i filozofii

Foto: Rzeczpospolita

W poniedziałek zakończył się jeden z najważniejszych i najdłuższych rozdziałów w życiu Andrzeja Milczanowskiego. Warszawski sąd stwierdził, że informując o rzekomej współpracy Józefa Oleksego z rosyjskim wywiadem, działał w stanie wyższej konieczności.

– Sprawiedliwości stało się zadość. Milczanowski miał czyste intencje i działał w interesie państwa – komentuje Artur Balazs, były minister rolnictwa, który zna go jeszcze z czasów opozycji. – To porażka wymiaru sprawiedliwości. Swoim postępowaniem zrujnował całą moją karierę polityczną, nie mając cienia dowodu – oburza się Oleksy.

Milczanowski odszedł z UOP, gdy szefem MSW został Macierewicz

Milczanowski w grudniu 1995 r. z trybuny sejmowej stwierdził, że ówczesny premier Oleksy kontaktował się z oficerem KGB Władimirem Ałganowem i był źródłem informacji dla wywiadu ZSRR i Rosji. Choć od sprawy minęło ponad 12 lat, emocje z nią związane nie gasną. I trudno się dziwić. Spowodowała, że upadł rząd Oleksego. Milczanowski tłumaczy, że nie miał innego wyjścia: –Wykonywałem tylko swój psi obowiązek urzędnika. – To była niegodziwość. Milczanowski zapoczątkował złe praktyki ingerowania służb specjalnych w politykę, czego konsekwencje ponosimy do dziś – odpowiada Oleksy.

68-letni Andrzej Milczanowski skończył prawo w Poznaniu i został prokuratorem w Szczecinie. Skazany w stanie wojennym w 1984 r. z więzienia „odebrał” go Lech Wałęsa. Od tego momentu Milczanowski związał z nim swoją polityczną karierę.

W 1988 r. zorganizował strajk w Szczecinie, co uczyniło go – obok Mariana Jurczyka – liderem miejscowej „Solidarności”.

Po Okrągłym Stole nie chciał jednak startować w wyborach do Sejmu. Gdy Tadeusz Mazowiecki zaproponował mu stanowisko zastępcy prokuratora generalnego, Milczanowski odmówił. – Nie chciałem być urzędnikiem – tłumaczy.

Gdy zaczął się tworzyć Urząd Ochrony Państwa, nie wahał się jednak ani chwili. Wkrótce został jego szefem i poczuł się jak ryba w wodzie. – Mieliśmy kupę sukcesów: sprawa iracka, Art B, wykrycie szpiegów rosyjskich w WSI. Robota wtedy szła – entuzjazmuje się Milczanowski.

Chwali go jego ówczesny podwładny, poseł PO Konstanty Miodowicz: – Budowanie nowych służb specjalnych było zadaniem niewdzięcznym i wywołującym wiele emocji, ale odniósł sukces. Stworzył system, który potrafił ochronić młodą polską demokrację.

Niektórzy z dawnych solidarnościowych kolegów zarzucali mu jednak, że niewystarczająco rozliczał się z ludźmi poprzedniego systemu. Milczanowski stanowczo stwierdza: – Wielu oficerów, którzy wywodzą się z wywiadu PRL, ma wysokie poczucie honoru, są najwyższej klasy profesjonalistami i dumny jestem, że mam z nimi kontakt do dzisiaj.

Odszedł z UOP, gdy szefem MSW został Antoni Macierewicz. – Nie podobał mi się jego stosunek do służb i mojej osoby. Traktował mnie jak chłopca na posyłki, wzywając kilka razy dziennie – wspomina Milczanowski. – To ja zrezygnowałem z jego usług – odpowiada Macierewicz. – Uważał, że można budować nowe służby w oparciu o ludzi z dawnych służb. Brutalnie i niesprawiedliwie atakował lustrację. To on patronował zbieraniu haków i dezintegracji partii braci Kaczyńskich.

Po „nocy teczek” Milczanowski wrócił do UOP, a wkrótce Lech Wałęsa powierzył mu kierowanie MSW. – Mogę każdemu premierowi życzyć takiego współpracownika – chwali go były prezydent.

Milczanowski odszedł z ministerstwa w 1995 r. po wyborze Aleksandra Kwaśniewskiego na prezydenta. Wrócił do Szczecina i kancelarii notarialnej prowadzonej przez żonę. Cały czas tam pracuje. Dwa lata później AWS zaproponował mu kandydowanie do Sejmu ze szczytu listy szczecińskiej, ale odmówił. – Nigdy nie czułem się politykiem – tłumaczy.Czas wolny spędza na lekturach o historii najnowszej, buddyzmie zen i filozofii.

Jego ulubionym filozofem jest Fryderyk Nietzsche. Pytany kiedyś, co by zrobił, gdyby mógł cofnąć czas, mówił: – Skierowałbym się w stronę tajnych służb. To niepowtarzalna możliwość przeżycia męskiej, odpowiedzialnej przygody.

W rozmowie Milczanowski rzuca nazwiskami, faktami. – To człowiek o wybitnej inteligencji i niesamowitej pamięci. Cechuje go niebywałe, wręcz XIX-wieczne poczucie służby państwu – mówi Miodowicz. – Przedwojenna szkoła. Niesamowicie uczciwy, sumienny i pracowity. Dla niego liczy się tylko prawo i nic więcej – dodaje Wałęsa.

Innego zdania jest Oleksy: – To człowiek niezwykle pyszny. Uważa, że zawsze ma rację.

W poniedziałek zakończył się jeden z najważniejszych i najdłuższych rozdziałów w życiu Andrzeja Milczanowskiego. Warszawski sąd stwierdził, że informując o rzekomej współpracy Józefa Oleksego z rosyjskim wywiadem, działał w stanie wyższej konieczności.

– Sprawiedliwości stało się zadość. Milczanowski miał czyste intencje i działał w interesie państwa – komentuje Artur Balazs, były minister rolnictwa, który zna go jeszcze z czasów opozycji. – To porażka wymiaru sprawiedliwości. Swoim postępowaniem zrujnował całą moją karierę polityczną, nie mając cienia dowodu – oburza się Oleksy.

Pozostało 86% artykułu
Służby
Nie będzie kodeksu pracy operacyjnej. Rząd wprowadza obostrzenia dla służb przez rozporządzenia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Służby
Kto nagrywał białoruskich kibiców na meczu w Warszawie? Czy sprawą zajmą się służby?
Służby
Strefa buforowa na granicy z Białorusią zostanie na dłużej
Służby
Piotr Pogonowski zatrzymany. Został doprowadzony do Sejmu na przesłuchanie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Służby
„O Pegasusie dowiedziałem się z mediów”. Były szef ABW Piotr Pogonowski zeznawał po doprowadzeniu przed komisję śledczą