Decyzja komisji śledczej ds. nacisków o powołaniu na eksperta płk. Jerzego Stachowicza wzburzyła Ryszarda Bociana, byłego działacza KPN. – 9 marca 1985 r. kierował grupą przeprowadzającą rewizję w moim domu – mówi. – Wygrażał siostrze, że ją aresztuje, bo twierdził, że chciała go kopnąć. Siostra siedziała na parapecie i machała nogą.
Stachowicz jest emerytowanym oficerem ABW. Karierę zaczynał w wydziale śledczym krakowskiej SB. – Jego funkcjonariusze uczestniczyli w przeszukaniach, przesłuchiwali podejrzanych – mówi Ewa Zając z IPN w Krakowie.
Działacze opozycji zapamiętali Stachowicza głównie ze sprawy przeciw Liberalno-Demokratycznej Partii Niepodległość. Na wiecu 1 maja 1986 r. chcieli rzucić gaz łzawiący i ulotki przeciw interwencji w Afganistanie. Wcześniej SB ich namierzyła. Aresztowała 11 osób. Władze chciały z nich zrobić groźnych terrorystów. Sprawę opisał w raporcie wydanym w drugim obiegu Jan Rokita.
„Rz” dotarła do kilku aresztowanych. Zapamiętali Stachowicza jako sprawnego i ambitnego esbeka, który jednak „nie wyróżniał się nadgorliwością”. – Gdy twardo odmówiłem zeznań, zaakceptował to i nie groził mi – opowiada Jerzy Orzeł.
Rafał Stós wspomina, że tylko raz Stachowicza poniosły nerwy i groził mu represjami wobec rodziny i znajomych: – Ale podczas rewizji tonował innych.