Z tego artykułu się dowiesz:
- Jak funkcjonowały fikcyjne sklepy internetowe?
- W jaki sposób współpraca z Darknetem wpłynęła na oszustwa internetowe?
- Jakie mechanizmy wykorzystywano do prania pieniędzy z oszustw?
- Jak oskarżeni rekrutowali osoby do zakładania kont bankowych?
- Dlaczego śledztwo napotyka trudności w ustaleniu faktycznych beneficjentów procederu?
- Jakie konsekwencje prawne grożą oskarżonym za ich działania?
O pranie pieniędzy z przestępstwa zostało oskarżonych sześciu mężczyzn, mieszkańców Płocka i okolic – obecnie są już pełnoletni. Ale kiedy dokonywali oszustw mieli od 18 do 20 lat i nader mizerne wykształcenie. Nie przeszkodziło im to surfować po Darknecie (ukryta, „brudna” część internetu), kupować kryptowaluty i ze wspólnikami rozliczać się w bitcoinach.
Akt oskarżenia Prokuratury Regionalnej w Gdańsku trafił właśnie do Sądu Okręgowego w Płocku.
– Sprawa liczy blisko 400 tomów akt, jest w niej sześciu oskarżonych. Z kolei pokrzywdzonych ich działaniami zostało 213 osób oszukanych na prawie 80 tys. zł. Suma nie jest zawrotna, jednak mechanizm działania jest tu wyjątkowo perfidny – mówi „Rz” prok. Mariusz Marciniak, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Gdańsku.
Oszukańcze sklepy internetowe nie są wyjątkiem. Tu proceder opierał się na fikcyjnych sklepach internetowych oferujących sprzęt AGD, RTV i elektronikę, założonych przez osoby – wciąż nieuchwytne – funkcjonujące w Darknecie. Tyle, że sprzedaż była fikcją – klienci wpłacali pieniądze, jednak towaru nie otrzymywali. Np. jeden z poszkodowanych przelał blisko 800 zł za zmywarkę, inny prawie 340 zł za odtwarzacz CD. Całość wpłat przejmowali oszuści. W jaki sposób? Dzięki współpracującym z nimi sześciu mężczyznom z Płocka i okolic, którzy teraz zostali oskarżeni.