Reklama

Młodzi oszuści i zlecenie z Darknetu, czyli jak naciągały fikcyjne sklepy internetowe

Pieniędzmi z oszustw dokonanych poprzez fałszywe sklepy internetowe młodzi wspólnicy dzielili się po połowie ze zleceniodawcą z Darknetu. Dzisiaj tylko oni staną przed sądem.

Publikacja: 03.09.2025 05:44

Młodzi oszuści i zlecenie z Darknetu, czyli jak naciągały fikcyjne sklepy internetowe

Foto: Adobe Stock

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Jak funkcjonowały fikcyjne sklepy internetowe?
  • W jaki sposób współpraca z Darknetem wpłynęła na oszustwa internetowe?
  • Jakie mechanizmy wykorzystywano do prania pieniędzy z oszustw?
  • Jak oskarżeni rekrutowali osoby do zakładania kont bankowych?
  • Dlaczego śledztwo napotyka trudności w ustaleniu faktycznych beneficjentów procederu?
  • Jakie konsekwencje prawne grożą oskarżonym za ich działania?

O pranie pieniędzy z przestępstwa zostało oskarżonych sześciu mężczyzn, mieszkańców Płocka i okolic – obecnie są już pełnoletni. Ale kiedy dokonywali oszustw mieli od 18 do 20 lat i nader mizerne wykształcenie. Nie przeszkodziło im to surfować po Darknecie (ukryta, „brudna” część internetu), kupować kryptowaluty i ze wspólnikami rozliczać się w bitcoinach.

Akt oskarżenia Prokuratury Regionalnej w Gdańsku trafił właśnie do Sądu Okręgowego w Płocku.

– Sprawa liczy blisko 400 tomów akt, jest w niej sześciu oskarżonych. Z kolei pokrzywdzonych ich działaniami zostało 213 osób oszukanych na prawie 80 tys. zł. Suma nie jest zawrotna, jednak mechanizm działania jest tu wyjątkowo perfidny – mówi „Rz” prok. Mariusz Marciniak, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Gdańsku.

Oszukańcze sklepy internetowe nie są wyjątkiem. Tu proceder opierał się na fikcyjnych sklepach internetowych oferujących sprzęt AGD, RTV i elektronikę, założonych przez osoby – wciąż nieuchwytne – funkcjonujące w Darknecie. Tyle, że sprzedaż była fikcją – klienci wpłacali pieniądze, jednak towaru nie otrzymywali. Np. jeden z poszkodowanych przelał blisko 800 zł za zmywarkę, inny prawie 340 zł za odtwarzacz CD. Całość wpłat przejmowali oszuści.  W jaki sposób? Dzięki współpracującym z nimi sześciu mężczyznom z Płocka i okolic, którzy teraz zostali oskarżeni.

Reklama
Reklama

Oskarżeni werbowali podstawione osoby, żeby na swoje dane założyły konta bankowe do wpłat

Wszystko rozegrało się w ciągu kilku miesięcy 2019 r. Łukasz R. (wtedy 20-latek, po gimnazjum) i Kamil W. (18-latek, po szkole podstawowej) w Darknecie nawiązali kontakt z osobami, które zaproponowały im wyszukanie tzw. słupów, na które można założyć rachunki bankowe.

Łukasz i Kamil zwerbowali do założenia kont trzech znajomych – Dawida G., Michała L. i Krystiana O. – także z Płocka i okolic. Ci założyli na swoje dane rachunki w czterech różnych bankach (chcieli zarobić, ostatecznie nic nie dostali), po czym przekazali im karty do bankomatów i dane dostępu do bankowości elektronicznej.

Na założone konta wpływały pieniądze z fikcyjnej sprzedaży sprzętu elektronicznego, w „lewych” sklepach internetowych. Kupujący nigdy nie otrzymali towarów, za które zapłacili.  – Na te rachunki wpłynęło łącznie 39.817,54 zł, pochodzące od 112 pokrzywdzonych – wskazuje prok. Mariusz Marciniak.

Następnie Łukasz i Kamil także w porozumieniu ze wspólnikami z Darknetu używając kart bankomatowych lub kodów BLIK, wybierali z nich środki.

Czytaj więcej

Konsumenci: uwaga na fałszywe sklepy w internecie

 Za wypłacone pieniądze oskarżeni kupowali kryptowaluty w bitomatach, a następnie na giełdzie kryptowalut rozliczali się z nieustalonymi wspólnikami w bitcoinach, dzieląc uzyskane przychody po połowie

prok. Mariusz Marciniak, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Gdańsku

Reklama
Reklama

– Za wypłacone pieniądze oskarżeni kupowali kryptowaluty w bitomatach, a następnie na giełdzie kryptowalut rozliczali się z nieustalonymi wspólnikami w bitcoinach, dzieląc uzyskane przychody po połowie – wskazuje prok. Mariusz Marciniak.

Szósty oskarżony, niejaki Mariusz K., z kolei w dwóch różnych bankach założył rachunki, na które wpłynęło 36.538,46 zł, pochodzące od 101 klientów kolejnego fikcyjnego sklepu internetowego. Mechanizm się powtórzył, pieniądze wybrali oszuści.

Z każdej kwoty, którą wyłudzili i która wpłynęła na dostarczony rachunek 50 proc. dawał osobie z Darknetu, drugie 50 proc. było dla niego i Kamila; tym dzielili się po połowie.

Oskarżeni odpowiedzą za pranie pieniędzy, co zagrożone jest karą do 10 lat pozbawienia wolności.

Młodzi ludzie w śledztwie przyznali się i złożyli wyjaśnienia.  Przesłuchany jako podejrzany Łukasz R. opowiedział, że osoby poznane w Darknecie zaproponowały mu, by „załatwił im konta bankowe”. Razem z Kamilem  werbował więc do tego tzw. słupy.

– Wysyłał te konta zleceniodawcom z Darknetu, a oni podawali je klientom fikcyjnych sklepów jako te, na które mają wpłacać należności za zamówiony towar – zaznaczają śledczy.

W praktyce – jak wyjaśniał Łukasz R. – wyglądało to tak, że zawozili ludzi pod banki, aby założyli konta i to oni decydowali w jakim banku mają to zrobić. Wcześniej dawali im nowy telefon z kartą SIM, który musieli podać w banku oraz przygotowany przez nich adres e-mail. Po wyjściu z banku, „słup” oddawał im teczkę z dokumentacją oraz telefon.

Reklama
Reklama

– Osoby, które zakładały konta znały całą prawdę, wiedziały, że będą wykorzystywane do przyjmowania wpłat z oszustw internetowych, miały nawet powiedziane co mają mówić, gdy zostaną wezwane na Policję – wskazuje akt oskarżenia.

Zleceniodawcy z Darknetu otrzymywali tylko numer rachunku bankowego. Z każdej wyłudzonej kwoty, która wpłynęła na dostarczony rachunek, 50 proc. dostawała osoba z Darknetu, a drugie 50 proc. było dla Łukasza i Kamila – tym z kolei dzielili się po połowie – wynika z wyjaśnień Łukasza R.

Czytaj więcej

Sklepy fałszują opinie w internecie na potęgę

Prawdziwi beneficjanci procederu pozostają nieuchwytni. Śledztwo trwa, ale ich ustalenie jest prawie niemożliwe

Co prawda śledztwo w sprawie fikcyjnych sklepów internetowych wciąż jest w toku, to szanse na  ustalenie rzeczywistych beneficjantów oszustwa są znikome.  – Ktoś zorganizował małolatów do przekazywania im pieniędzy, i dziś tylko oni odpowiedzą przed sądem – podsumowuje jeden ze śledczych.

 Oskarżonym grozi od roku do 10 lat więzienia oraz grzywna. Jeśli zostaną skazani, wszystko, co zarobili stracą, ponieważ zgodnie z Kodeksem karnym mienie z przestępstwa ulega przepadkowi. Do tego grozi im wysoka grzywna. 

Reklama
Reklama

Prokuratura podała nazwy fałszywych sklepów internetowych – są to www.retrortvagd.in.net, www.euroagd.in.net, www.morena.in.net, www.elektromax.in.net, www.mediartvagd.in.net oraz www.mediasam.ne.

W sprawę pod nadzorem prokuratora Prokuratury Regionalnej w Gdańsku byli zaangażowani policjanci Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości, z Zarządów w Gdańsku, Łodzi i Warszawie.

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Jak funkcjonowały fikcyjne sklepy internetowe?
  • W jaki sposób współpraca z Darknetem wpłynęła na oszustwa internetowe?
  • Jakie mechanizmy wykorzystywano do prania pieniędzy z oszustw?
  • Jak oskarżeni rekrutowali osoby do zakładania kont bankowych?
  • Dlaczego śledztwo napotyka trudności w ustaleniu faktycznych beneficjentów procederu?
  • Jakie konsekwencje prawne grożą oskarżonym za ich działania?
Pozostało jeszcze 94% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Przestępczość
Przemytnik migrantów posiedzi dłużej? Karol Nawrocki chce zaostrzenia kar
Przestępczość
Urzędnik na usługach śmieciowej mafii
Przestępczość
Aktywiści Ostatniego Pokolenia zniszczyli historyczną bramę Stoczni Gdańskiej
Przestępczość
Były minister zdrowia Adam Niedzielski pobity. Ma pretensje o brak ochrony
Reklama
Reklama