Z tego artykułu dowiesz się:
- Jakie są plany niemieckiej prokuratury wobec Serhija K.?
- Dlaczego zatrzymanie ukraińskiego podejrzanego jest niekomfortowe dla polskich śledczych?
- Jakie działania powinna podjąć polska prokuratura w odpowiedzi na ustalenia niemieckich śledczych?
- Na czym polegają różnice między polską a niemiecką wersją wydarzeń dotyczących sabotażu Nord Stream?
- W jaki sposób międzynarodowa współpraca specjalnych służb i prokuratur wpływa na postępowanie w tej sprawie?
Niemiecka prokuratura chce oskarżyć o sabotaż i współudział w spowodowaniu eksplozji rurociągu Nord Stream Serhija K. – Ukraińca, który jej zdaniem był jednym z koordynatorów tej akcji. Zatrzymano go we Włoszech, podczas urlopu w Rimini. To pierwszy z sześciu uczestników rejsu, którzy we wrześniu 2022 r. – według niemieckiej prokuratury i służb – zniszczyli dwie z trzech nitek gazowego rurociągu biegnących pod Bałtykiem, który był ścigany niemieckim ENA. Dla polskich śledczych, którzy dotąd nie wykryli żadnego winnego wysadzenia Nord Stream, to sytuacja niekomfortowa. Co teraz zrobią?
– Polska prokuratura powinna natychmiast w ramach END, czyli europejskiego nakazu dochodzeniowego wystąpić do strony niemieckiej o przekazanie jej ustaleń ze swojego śledztwa, w tym dotyczących Serhija K., i podjąć własne decyzje w tym zakresie. Nie mówiąc o nieformalnej współpracy służb specjalnych i wymianie informacji – mówi nam doświadczony prokurator, który wielokrotnie współpracował z Niemcami w sprawach kryminalnych.
Czytaj więcej
W ciągu dwóch dni cztery największe zachodnie gazety opublikowały artykuły, w których oskarżają o...
Dwie rozbieżne wersje – polska i niemiecka. Kto ma rację?
Serhij K. był ścigany ENA przez Niemcy od ubiegłego roku. Drugi podejrzany, którego zatrzymania chcieli Niemcy, to ukraiński nurek Wladimir Z. – mieszkał on w Polsce, pod Warszawą, ale przez niespieszne działania służb zdążył uciec samochodem dyplomatycznym na Ukrainę. Jak pisała „Rz” przez dwa tygodnie polskie służby nie podjęły decyzji o jego zatrzymaniu – w tym czasie rozpracowywano go tylko operacyjnie. Zaogniło to już i tak nienajlepsze relacje polskich śledczych z niemieckimi.