Historyk sztuki manipulowany przez generałów

Bogdan Klich. Wielbiciel noworocznych szopek nie czuje się pewnie w MON. Po każdej krytyce resortu wysyła do kierownictwa partii paniczne esemesy: Czy mam się już pakować?

Publikacja: 31.05.2008 04:00

Bogdan Klich

Bogdan Klich

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Pierwszy raz w historii MON na jego czele stanął psychiatra, historyk sztuki. – Pamiętam spotkanie u biskupa polowego Tadeusza Płoskiego – opowiada Paweł Poncyljusz z PiS. – Mówiliśmy dużo o wojsku, ale Klich ożywił się dopiero wtedy, gdy rozmowa zeszła na szopki noworoczne wystawiane w jednym z krakowskich teatrów.

W najnowszych rankingach ministrów Bogdan Klich wypada całkiem nieźle. Ale początki miał trudne. Jego nazwisko jako kandydata na szefa MON wypłynęło w ostatniej chwili. Pewniakiem do objęcia tej funkcji był Bogdan Zdrojewski. – Nominacja Klicha była dla wszystkich zaskoczeniem – przyznaje jeden z polityków PO. Zdrojewski jest wyrazistym politykiem, a jako szef MON mógł wyrosnąć na groźnego konkurenta dla Donalda Tuska. Dlatego po cichu liderzy PO szukali kogoś innego. Gdy pewnego jesiennego wieczoru Klich z aktówką pod pachą wyszedł razem z Tuskiem z sejmowego pokoju, dla dziennikarzy stało się jasne, że ten mało znany europoseł z Krakowa będzie szefem MON.

Klich na początku zrobił dobre wrażenie. Zapowiedział wycofanie wojska z Iraku, co się spodobało społeczeństwu, bo wysłanie naszych żołnierzy na tę wojnę nie było akceptowane przez większość Polaków. Zapowiedział też zniesienie poboru i uzawodowienie armii, co było jeszcze bardziej chwytliwym pomysłem. Minęło pół roku rządu, a żaden projekt ustawy o armii zawodowej nie wpłynął do Sejmu. Szef komisji Janusz Zemke z SLD ironizuje, że posłowie bardzo się stęsknili za zapowiadanymi przez ministra ustawami.

Klich nie ma też szczęścia do ludzi. Misję przygotowania reform w armii powierzył Marii Wągrowskiej. Ta po kilku tygodniach urzędowania zrezygnowała ze stanowiska. Oficjalnie z powodów osobistych. Pojawiły się jednak spekulacje na temat jej współpracy ze służbami PRL. Jak Wągrowska trafiła do MON? W resorcie opowiadają, że minister zaprosił ją na rozmowę, by zaproponować jej stanowisko swojego rzecznika prasowego. Wyszła z gabinetu już jako wiceminister. – Klich miał bardzo krótką ławkę kadrową – mówi jeden z polityków PO. Prawdziwy niewypał podsunęło ministrowi PSL. Ludowcy mieli obsadzić stanowisko wiceministra. Wskazali na nie gen. Piotra Czerwińskiego, którym interesowała się prokuratura wojskowa. Po trzech miesiącach zrezygnował z urzędu. – Może Klich jest zbyt ufny wobec ludzi – zastanawia się Ryszard Czarnecki.

– W każdym razie był jak król Midas, tylko że wszystko czego się dotknął, nie zamieniało się w złoto, ale w katastrofę.

Nie wiodło się też Klichowi w innych sprawach. Na jego resort spadły prawdziwe plagi. Najpierw wybuchła sprawa Nangar Khel. W listopadzie 2007 r. prokuratura oskarżyła siedmiu żołnierzy z bielskiego batalionu o umyślne ostrzelanie afgańskiej wioski, w której zginęli cywile.

Kilka miesięcy później doszło do katastrofy wojskowego samolotu CASA. Zginął tam kwiat polskiego lotnictwa. Raport sporządzony przez biegłych ujawnił kompletny bałagan w polskim lotnictwie. Minister ukarał osoby, które miały pecha, bo właśnie wtedy służyły na wojskowych lotniskach. – Zawiódł cały system, za co odpowiedzialni są dowódcy z Sił Powietrznych i ze Sztabu Generalnego, a ukarano zwykłych oficerów– mówi jeden z lotników.

Klich nie ma wysokich notowań wśród kadry oficerskiej. Nie cieszy się też popularnością wśród zwykłych żołnierzy. Wyrazili to zresztą, organizując akcję „Śrubka” – chcieli wysyłać ministrowi śruby za jego wypowiedź o tym, że w wojsku brakuje dyscypliny i trzeba żołnierzom przykręcić śrubę. Klicha kochają za to generałowie ze Sztabu Generalnego. Bo to oni zamiast ministra rządzą w MON. Tak przynajmniej mówi się w Klubie PO. Ale nie tylko. – Nigdy Sztab Generalny nie był tak mocny jak za Klicha, nawet w czasach Układu Warszawskiego – powiedział Poncyljusz. – Mówiłem mu nawet, żeby nie pozwalał sobą kręcić, na co on odparł, że Sztab Generalny robi tylko to, co on zleca.

Maciej Płażyński wspomina, że Klich nie był lubiany przez liderów PO: – Był taki nijaki, na wódkę nie dało się z nim pójść

Tajemnicą poliszynela jest to, że szarą eminencją w MON jest wiceminister Czesław Piątas, były szef sztabu. – To on rządzi całym ministerstwem– mówi jeden z oficerów pracujących w MON.

Nic dziwnego, że Klich nie czuje się pewnie na stanowisku. W partii można usłyszeć, że ilekroć w mediach pojawiają się krytyczne artykuły o MON, minister wysyła do kierownictwa PO paniczne esemesy z pytaniem, czy ma się już pakować. Dlaczego? Bo powszechnie wiadomo, że premier Donald Tusk go nie lubi. Maciej Płażyński wspomina, że Klich od początku nie był lubiany przez grupę najbardziej wpływowych polityków PO. – Był taki nijaki, na wódkę nie dało się z nim pójść – mówi Płażyński. Inny poseł PO był świadkiem, jak Tusk odnosił się do krakowskiego polityka pogardliwie. Ale to właśnie Klichowi powierzono zadanie zbudowania struktur Platformy w Krakowie. Jednak w wyborach do Sejmu w 2001 roku minister wypadł słabo jak na pierwsze miejsce na liście.

– Klich w Krakowie nie jest lubiany – uważa polityk z konserwatywnego skrzydła PO.

– Być może ze względu na wygibasy polityczne.

Krakowscy działacze Platformy, szczególnie ci, którzy pamiętają Klicha z działalności opozycyjnej, mówią, że mógłby zostać wzorcem z Sevres w kategorii oportunizmu. – On po prostu umie dbać o swoje interesy, jego ewolucja polityczna jest imponująca – śmieje się Czarnecki. – Przesunąć się z lewicowego skrzydła Unii Demokratycznej do partii konserwatywno-liberalnej to duża sztuka.

Bowiem Klich na początku kariery był związany w UD z frakcją społeczno-liberalną Zofii Kuratowskiej.

Marek Balicki z SdPl, który również był w tej frakcji, mówi o obecnym ministrze w samych superlatywach.

– Jak każdy psychiatra gotów jest bardziej akceptować otoczenie niż inni – mówi Balicki. – Takich ludzi lubi się mieć wokół siebie.

Janusz Onyszkiewicz z PD, który wciągnął Klicha na stanowisko wiceministra MON w 1999 roku, również wspomina go dobrze. – Był spokojnym człowiekiem i nie bawił się w pyskówki – mówi.

Drogi Klicha i UW rozeszły się przed wyborami prezydenckimi w 2000 roku. – On wtedy postawił na Andrzeja Olechowskiego – opowiada Onyszkiewicz. Gdy po przegranych wyborach Olechowski został jednym z trzech tenorów Platformy Obywatelskiej, dla Klicha również znalazło się miejsce w PO. – Jest sympatyczny, inteligentny, kulturalny, wręcz dystyngowany – wyliczają partyjni koledzy Klicha.

– Ale potrafi też być dwulicowy. W oczy nikomu nic nie powie, za to knuje za plecami swoich przeciwników – dodają.

Czarnecki wypomina szefowi MON historię zagranicznego wyjazdu. Jako eurodeputowany Klich był przewodniczącym delegacji ds. stosunków z Białorusią. Gdy miały się tam odbyć wybory, Parlament Europejski chciał na nie wysłać obserwatorów.

Białoruś powiedziała nie, ale kilku deputowanych, m.in. Czarnecki i Janusz Onyszkiewicz, próbowało na własną rękę przedostać się do Mińska. Klich nie pojechał.

– Tłumaczył potem, że jako przewodniczącemu nie wypadało mu podejmować takich działań – mówi Czarnecki.– Może i miał rację.

On po prostu jest politykiem gabinetowym.

Za to młodzi działacze krakowskiej Platformy jedzą Bogdanowi Klichowi z ręki. Nic zresztą dziwnego. W resorcie minister obrony otacza się właśnie młodymi ludźmi spod Wawelu.

– Klich od kilku miesięcy buduje sobie zaplecze z tych młodych ludzi – mówi jeden z krakowskich polityków Platformy.

– Prawdopodobnie zechce zdobyć stanowisko przewodniczącego regionalnej POi w 2010 roku wystartować na prezydenta Krakowa.

Służby
Kto nagrywał białoruskich kibiców na meczu w Warszawie? Czy sprawą zajmą się służby?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Służby
Strefa buforowa na granicy z Białorusią zostanie na dłużej
Służby
Piotr Pogonowski zatrzymany. Został doprowadzony do Sejmu na przesłuchanie
Służby
„O Pegasusie dowiedziałem się z mediów”. Były szef ABW Piotr Pogonowski zeznawał po doprowadzeniu przed komisję śledczą
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Służby
Piotr Pogonowski: Jako były szef ABW chciałbym sprostować kłamstwa o Pegasusie