Chodzi o Zbigniewa Judyckiego, który był pełnomocnikiem komendanta głównego policji Marka Działoszyńskiego, a obecnie jako cywil pracuje w jego gabinecie. Judycki posługuje się tytułem profesorskim, urzędowe pisma wychodzące z Komendy Głównej podpisuje: „prof. dr habilitowany", choć – zgodnie z polskim prawem – profesorem nie jest. „Rz" sprawę opisała wczoraj.
Sam szef policji nabrał wątpliwości, zawiadomił prokuraturę, ale ta nie dopatrzyła się przestępstwa.
– 30 września umorzyliśmy śledztwo z powodu braku znamion czynu zabronionego – mówi „Rz" Paweł Wierzchołowski, szef Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów. – Decyzja nie jest prawomocna, nic więcej na razie nie mogę powiedzieć.
Prof. Zbigniew Judycki w KGP pracuje od kilku lat i odpowiada za kwestie dotyczące tradycji tej służby. Przez ponad rok (do kwietnia 2013 r.) był pełnomocnikiem komendanta głównego ds. popularyzacji historii i tradycji w policji. Teraz pracuje w gabinecie nadinsp. Działoszyńskiego jako główny specjalista.
Judycki używa tytułu profesora. Tymczasem doktorat i habilitację zrobił w 1997 r. na Polskim Uniwersytecie na Obczyźnie (PUNO) w Londynie, który – co potwierdza Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego – działa poza systemami edukacji Polski i Wielkiej Brytanii. Resort nauki twierdzi, że nie ma przepisów pozwalających uznać stopnie naukowe, dyplomy, tytuły zawodowe wydane przez PUNO po 22 grudnia 1990 r. Zgodnie z prawem Judycki nie może więc posługiwać się tytułem profesora habilitowanego ani doktora.