Poseł PO Sebastian Karpiniuk wczoraj wieczorem w TVN 24, chcąc przekonać widzów, że wykorzystanie stenogramów rozmów podsłuchiwanych dziennikarzy do prywatnego procesu to „normalne standardy” w sprawach sądowych, przywołał przykład procesu cywilnego, jaki szef ABW Krzysztof Bondaryk wytoczył „Rz”. Z wypowiedzi Karpiniuka wynikało, że na tej samej zasadzie Cezary Gmyz uzyskał dostęp do akt sprawy karnej brata Krzysztofa Bondaryka.

„Rz” sprawdziła. I okazało się, że istotnie, dostęp do tych akt karnych otrzymał, ale tylko pełnomocnik Krzysztofa Bondaryka. Pełnomocnikom „Rz” wglądu odmówiono. O co chodzi? Szef ABW wytoczył „Rz” proces o ochronę dóbr osobistych w związku z publikacją artykułu o jego bracie, który jest podejrzany m.in. o fałszywe zeznania i paserstwo. „Rz”, chcąc dowieść swoich racji, wystąpiła do sądu o akta sprawy karnej brata Bondaryka.

– Akta zostały nadesłane, ale z adnotacją prokuratury, że są tylko do wiadomości sądu. Pomimo to pełnomocnik pana Bondaryka zapoznał się z nimi. Kiedy ja się udałam do sądu, odmówiono mi wglądu w te akta. Usłyszałam, że sędzia nie wyraża zgody, ponieważ są one jedynie dla wiadomości sądu – mówi mec. Barbara Kondracka, pełnomocnik „Rz”. – To, że pełnomocnik szefa ABW miał wgląd do tych akt, nie budzi wątpliwości: znalazło to odzwierciedlenie w jego piśmie procesowym z 17 grudnia 2008 r.