Krzysztof pracuje w jednym ze stołecznych komisariatów. To wysportowany oficer. Kilkanaście dni temu, pod koniec sezonu zimowego, dotarły zimowe mundury. Ale funkcjonariusz i jego koledzy nie mieli powodów do radości.
– Kurtki są za ciasne, nie dopinamy się – mówi. Inny policjant pokazuje nowe spodnie. – Są za szerokie, obwód w pasie to 120 cm. W te spodnie mógłbym wejść ja i pół mojego kolegi – opowiada ze śmiechem.
Do tego dostał wielką czapkę. – Ma o kilka centymetrów za duży obwód. Zsuwa się na oczy – dodaje. – Do takiego zestawu dodali skarpetki. Pasujące jak ulał na... niewielką damską stópkę.
– Jednym sortem mundurowym można ubrać Flipa i Flapa. Część ubioru służbowego nadaje się dla filigranowej osoby, a część dla wielkoluda – mówi inny oficer stołecznej policji.
– A przecież jesteśmy ludźmi o zwykłych wymiarach. Funkcjonariuszy najbardziej denerwuje to, że przełożeni każą im odbierać zimowe komplety niezależnie od tego, czy są w odpowiednich rozmiarach, czy też nie.