Weteran walczy o godność

Tylko w co dziesiątej sprawie dotyczącej grożenia żołnierzom i ich rodzinom zapadł wyrok skazujący.

Aktualizacja: 08.02.2015 21:41 Publikacja: 08.02.2015 21:13

Ppor. Jacek Żebryk od czterech lat na własną rękę ściga internautów, którzy obrażają żołnierzy

Ppor. Jacek Żebryk od czterech lat na własną rękę ściga internautów, którzy obrażają żołnierzy

Foto: PAP

Polscy weterani z Iraku czy Afganistanu są regularnie obrażani w sieci. Nazywani są najemnikami, okupantami, internauci życzą im śmierci. „Niech te parszywe mendy wrócą bez nóg, bez rąk – z pokiereszowaną gębą i wydłubanymi oczami zdychajcie w afgańskich piaskach – może jako nawóz – będzie z was jakiś pożytek" – oto jeden z wielu przykładów.

Z takimi wpisami od kilku lat walczy ppor. Jacek Żebryk, weteran misji za granicą (w wojsku zajmuje się wsparciem teleinformatycznym). Służył w Iraku i Afganistanie.

Żebryk w 2007 roku był w Iraku świadkiem śmierci swojego kolegi – sierżanta Andrzeja Filipka, który zginął od wybuchu miny pułapki. Po powrocie do kraju przeczytał komentarze do artykułów o śmierci polskich żołnierzy. Niektórzy nazywali ich bandytami, nawoływali do ich zabijania.

Żołnierz postanowił walczyć z hejterami w sieci, o obraźliwych wpisach informował policję i prokuraturę. W ciągu czterech lat złożył 137 zawiadomień do policji, prokuratur i sądów, w których internauci namawiali do zabijania polskich żołnierzy, ustalił autorów ponad 50 wpisów.

– Efekt był taki, że zapadło 12 wyroków, sądy zasądziły grzywny w przedziale od 50 do 2,5 tys. zł – mówi „Rzeczpospolitej" ppor. Jacek Żebryk.

Tak postąpiły m.in. sądy w Środzie Wielkopolskiej, Tarnowskich Górach, Radomiu, Łodzi. Pozostałe sprawy zostały umorzone. Żołnierz zwykle słyszał o niskiej szkodliwości czynu, namawiano go także, aby kierował sprawy na drogę cywilną.

Podporucznik jest przekonany, że swoboda wypowiedzi nie może oznaczać bezkarności za pomawianie i pochwalanie zbrodni.

– Nie mogę się zgodzić, że obrażani są żołnierze, którzy zginęli na misji. Oni nie mogą się już bronić, także gdy grozi się ich rodzinom – tłumaczy. Zapowiada, że będzie kierował do sądów kolejne wnioski o ściganie. Ppor. Żebryk dodaje, że teraz coraz częściej obraźliwe wpisy dokonywane są z komputerów, które są zlokalizowane na terenie Rosji i Ukrainy.

– Wojna informacyjna już trwa, w ten sposób starają się wpływać na naszą opinię publiczną – mówi oficer.

Jacek Żebryk sam stał się celem ataków, przez jakiś czas miał policyjną ochronę. Dostał 40 listów, w których autorzy – w imię Allaha – grozili śmiercią jemu i jego rodzinie. „My ciebie i twoją całą rodzinę wyślemy do piachu" – napisał ktoś do żołnierza. Sprawą zajęła się prokuratura. Wojskowy i śledczy podejrzewali, że za groźbami stał lider jednej z najbardziej agresywnych sekt (groził m.in. przeorowi Jasnej Góry). Prokuratorowi nie udało się tego udowodnić.

W tym tygodniu do sądu w Świdwinie trafią dwa prywatne akty oskarżenia wobec internautów z Warszawy.

– Dotyczą gróźb kierowanych wobec Jacka Żebryka – mówi mec. Paweł Jóźwik, pełnomocnik żołnierza. – Mam nadzieję, że zasądzone odszkodowanie trafi do stowarzyszenia, które wspiera rodziny żołnierzy poległych na misjach – dodaje Żebryk.

MON, choć ocenia krytycznie wpisy na forach, formalnie nie wspiera działań prawnych podejmowanych przez Żebryka. Takie wsparcie otrzymuje on od Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju.

Czy nowo powstałe Centrum Weterana będzie się starało ścigać autorów obraźliwych wpisów na forach?

Piotr Jaszczuk z Centrum odpowiada, że placówka ta „zdecydowanie potępia anonimowe komentarze szkalujące dobre imię żołnierzy poległych w działaniach poza granicami państwa, weteranów, rannych i poszkodowanych oraz rodzin poległych żołnierzy". Jednak zastrzega, że tego rodzaju przypadków nie uda się w 100 procentach wyeliminować na drodze karnej.

„Wiele można osiągnąć poprzez działania informacyjne i edukacyjne, które są m.in. realizowane przy udziale Centrum Weterana" – odpowiada Jaszczuk.

Służby
Służby i bez Pegasusa chętnie podsłuchują
Służby
Agenci CBA weszli do siedzib PKOl i PZKosz. Chodzi o faktury
Służby
Starlinki nie tylko dla Ukrainy. Obsługiwały także wybory w Polsce
Służby
600 tys. zł w rok. Kosmiczna pensja szefowej CBA
Służby
Anna Dyner: Jak w Polsce werbują białoruskie i rosyjskie służby