Dziś wchodzi w życie zmieniona [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=365900]ustawa o policji i Straży Granicznej (DzU 164, poz. 1108)[/link]. Musieliśmy zmienić prawo, by dostosować nasze przepisy do trzech unijnych dyrektyw. Dzięki zmianom polscy policjanci pojawią się wszędzie tam, gdzie niezbędna będzie szybka reakcja odpowiednich służb. W grę wchodzą zapobieganie przestępczości, zgromadzenia, imprezy masowe, klęski żywiołowe czy też inne poważne zdarzenia.
W takiej sytuacji nie potrzeba tworzyć kontyngentu na dotychczasowych zasadach. To pracochłonna i sformalizowana procedura, a w wielu okolicznościach działania muszą być szybkie. Wtedy wystarczy procedura wysłania funkcjonariuszy do wspólnych operacji.
W poprawionej ustawie znalazła się propozycja, by w wypadku wspólnych patroli lub innego rodzaju wspólnych działań podejmowanych dla ochrony porządku i bezpieczeństwa oraz przeciwdziałania przestępczości, decyzje podejmował komendant główny policji. On też ustali zakres, warunki współpracy i jej formę. Nie będzie to jednak polecenie kierowane do konkretnych policjantów dotyczące wykonania zadań, bo te wydaje przełożony.
Analogicznych poprawek doczekała się ustawa o Straży Granicznej i jej funkcjonariuszach. Zasadą jest pokrywanie kosztów operacyjnych własnych funkcjonariuszy przez państwo wysyłające, ale nie ma przeszkód, by państwa umówiły się co do innego podziału kosztów.
Jeżeli zatem wpłynie do nas wniosek o wsparcie innego państwa we wspólnej operacji, a nie będzie nas na nią stać (zabraknie pieniędzy na pokrycie kosztów operacyjnych), to będziemy mogli uzależnić swoją pomoc od pokrycia kosztów przez stronę, która prosi nas o pomoc. Niektóre z takich akcji mogą być również finansowane z budżetu Unii Europejskiej.