Za błąd młodości można długo płacić. Przekonał się o tym Bartłomiej G., mieszkaniec Zamościa. W 2007 r. sąd skazał go za paserstwo na pięć miesięcy ograniczenia wolności oraz prace społeczne.
Po kilku latach starał się o pracę w służbach mundurowych. Choć spełniał wszystkie warunki i doszło już do zatarcia kary, nie został przyjęty. Okazało się, że dalej widnieje w Krajowym Systemie Informacyjnym Policji (KSIP).
Wystąpił więc do miejskiego komendanta policji o wykreślenie. Ten odmówił, a za nim wojewódzki i główny komendant policji. Wtedy Bartłomiej G. zwrócił się do generalnego inspektora ochrony danych osobowych (GIODO) i uzyskał korzystne dla siebie dwie decyzję.
Najpierw GIODO nakazał komendantowi głównemu policji usunięcie jego danych w takim zakresie, w jakim dotyczyły skazania. W kolejnej zażądał już wykreślenia wszystkich danych mieszkańca Zamościa.
Główny komendant policji odmówił jednak wykonania decyzji GIODO i wniósł skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Jego zdaniem w tym wypadku postępuje zgodnie z prawem. Ustawa o policji nakazuje mu bowiem ocenić co dziesięć lat, czy dane określonej osoby mają pozostać w systemie, czy nie. W tym wypadku te dziesięć lat jeszcze nie upłynęło.