Dużego zaskoczenia nie ma, szósty turniej Raw Air ma dwóch pierwszoplanowych skoczków, pozostali tworzą kolorowe tło, z którego wyłoni się zdobywca ostatniego miejsca na podium.
Sobotni konkurs tylko potwierdził dominację Graneruda i Krafta – w pierwszej serii dalej poleciał Austriak – 239,5 m, ale Norweg za podpowiedzią trenera wykonał próbę z obniżonej belki i tym razem manewr się powiódł – lot był piękny i wystarczająco daleki (235,5 m), by lotnik otrzymał premię za krótszy rozbieg, świetne noty za styl oraz parę punktów przewagi za słabszy wiatr.
W drugiej serii Kraft ponownie skoczył dalej od głównego rywala (227,5 wobec 222 m), lecz zapas z pierwszej części rywalizacji wystarczył liderowi PŚ i turnieju do zwycięstwa. Za plecami tej dwójki trwały przetasowania, najlepiej na nich wyszedł Daniel Tschofenig (rekordzista finałowej serii – 229,5 m) i wywalczył trzecie miejsce.
Polacy w sobotę spisali się nieźle – po pierwszej serii czwórka była wprawdzie w drugiej dziesiątce, a piąty Andrzej Stękała nie awansował do finału, lecz w drugiej części konkursu nastąpiła pewna poprawa – Dawid Kubacki i Piotr Żyła znaleźli się na 8. i 10. pozycji, Kamil Stoch i Aleksander Zniszczoł na 17. i 18.
W Raw Air najważniejsze są jednak punkty, nie miejsca – z ich liczenia wynika, że tylko Kubacki może jeszcze myśleć o trzecim miejscu w turnieju: jest czwarty ze stratą 13,6 pkt do Anze Laniska. Za plecami Polaka czają się jednak skaczący dobrze w Vikersund Tschofenig (traci do polskiego skoczka 14,1 pkt oraz Ryoyu Kobayashi (19,3). Nie można wykluczyć, że walka o najmniejszą premię w Raw Air będzie równie ciekawa, jak ta o końcowy sukces.