Mistrzostwa Europy to najważniejsze tegoroczne wyzwanie dla Polek, które nie zdobyły awansu na igrzyska olimpijskie w Tokio i od dawna (czyli od 2010 roku) nie zagrały w mistrzostwach świata. Obecna edycja ME odbywa się w Serbii, Bułgarii, Chorwacji i Rumunii. Startują w niej 24 drużyny podzielone w pierwszej fazie rywalizacji na cztery grupy.
Reprezentacja Polski gra w grupie B w Płowdiw. Trzy zwycięstwa: po 3:1 nad Niemkami i Czeszkami oraz 3:0 nad Grecją, już dały drużynie prowadzonej od 2015 roku przez trenera Jacka Nawrockiego pewność awansu do 1/8 finału – z sześciu ekip w grupie odpadają tylko dwie, cztery przechodzą do fazy pucharowej. Pozostałe mecze – z Hiszpanią (poniedziałek, 19.30) i Bułgarią (środa, 19.30) wyznaczą końcowe miejsce w grupie i następne rywalki w drugiej fazie mistrzostw.
Dotychczasowe wygrane nie wyjaśniły zbyt wiele w kwestii siły i możliwości ekipy trenera Nawrockiego, która jest klasyfikowana na 10. pozycji rankingu federacji europejskiej (CEV), więc wyjście z grupy to tylko spełnienie minimum oczekiwań.
Polska gra w zmienionym, częściowo odmłodzonym składzie, bez jednej z najlepszych rozgrywających świata Joanny Wołosz i na razie ma tylko jedną wybitną siatkarkę – atakującą Magdalenę Stysiak, której umiejętności znacznie przewyższają zdolności reszty koleżanek.
Stysiak jest najmłodsza w drużynie (rocznik 2000), ale już z dwuletnim doświadczeniem w grze w mocnej lidze włoskiej w Savino Del Bene Scandicci (od tego sezonu w Saugella Monza), bierze zatem na barki trud walki we wszystkich spotkaniach, w ataku nie ma konkurencji. Siłą rzeczy taktyka polskiego zespołu jest także dość prosta i raczej przewidywalna: niemal wszystkie piłki w ważnych momentach posyłane są na prawe skrzydło do Magdy. To może się jednak nie sprawdzić w starciu z najlepszymi drużynami Europy – Serbią, Turcją, Włochami lub Holandią.