[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/blog/2010/01/06/lukasz-rucinski-doktor-judym-woli-brac-pod-stolem/]Skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]
Eksperci oceniają, że szara strefa w usługach medycznych generuje kilka miliardów złotych obrotów. To ogromna suma, którą co roku godzimy się płacić, aby zyskać dostęp do lekarzy, pielęgniarek, ich usług. Jednocześnie większość Polaków pytana o komercjalizację publicznej służby zdrowia jest przeciw. Schizofrenia?
Niekoniecznie – szara strefa jest po prostu tańsza. Lekarz, który prywatnie przyjmuje pacjentów, aby skierować ich na wykonywane przez siebie darmowe zabiegi w publicznym szpitalu, bierze całą opłatę dla siebie. A tak musiałby się dzielić ze szpitalem, samorządem, fiskusem – z pewnością zażądałby więcej.
Niechęć pacjentów do komercjalizacji publicznej opieki medycznej jest więc racjonalna. Ale rządowi i samorządom powinno zależeć na ograniczeniu szarej strefy. Legalne urynkowienie usług medycznych to dodatkowe wpływy do budżetów, pieniądze dla szpitali na sprzęt i remonty, lepsza – bo kontrolowana – jakość usług.
Powody można mnożyć, tylko czy w roku wyborczym mają one jakiekolwiek znaczenie? Wątpię. Apel Związku Powiatów Polskich postulujący skończenie z fikcją darmowej służby zdrowia zostanie odłożony na półkę. A nowy sprzęt medyczny kupi Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy – kolejny finał już w niedzielę.