Tak wynika z wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Olsztynie, który potępił nieludzkie praktyki spółki rolnej, przy opiece i chowie znajdujących się tam nie tylko zwierząt gospodarskich.
Sprawa nie ujrzałaby jednak światła dziennego, gdyby nie starania jednego z towarzystw opieki nad zwierzętami, które widząc nieludzkie traktowanie i cierpienie podopiecznych zawiadomiło wójta, by ten przeprowadził oficjalne postępowanie. Wójt przyjrzał się sprawie, a to czego się dowiedział z wizji lokalnej zmusiło go do wydania decyzji o czasowym odebraniu spółce: aż trzydziestu trzech koni, siedmiu sztuk bydła i trzech skrajnie wycieńczonych psów, nad którymi spółka sprawowała opiekę.
Z uwagi na fatalny stan zdrowia zwierząt decyzji nadano rygor natychmiastowej wykonalności. Następnie podopiecznych przekazano towarzystwu, które oddało je współpracującym z organizacją licznym fundacjom, gospodarstwom rolnym oraz osobom fizycznym.
Z decyzji wójta wynikało, że zwierzęta znajdywały się w stanie zagrażającym ich życiu i zdrowiu. Konie, krowy i psy były niedożywione, wychudzone i cierpiały na choroby pasożytnicze. Większość zwierząt miała świerzb i wszawicę, niektóre konie miały otwarte rany i otarcia na ciele, a dwie krowy były w stanie krytycznym. Jednej z nich niestety nie dało się już pomóc i konieczna była eutanazja. Psy natomiast trzymane były na łańcuchach, przy rozpadających się budach. Dwa z nich nie miały świeżej wody do picia, a u trzeciego woda była zamarznięta, natomiast karmione były czymś w rodzaju paszy dla świń. Jeden z czworonogów nie miał w ogóle obroży przy łańcuchu, jego kościec był wyraźnie wyczuwalny pod skórą, drugi miał zanik mięśni kończyn tylnych i był skrajnie wychudzony, natomiast trzeci z psów wykazywał skrajne odruchy lękowe na widok człowieka.
Wójt wyjaśnił, że sygnały o niewłaściwym traktowaniu zwierząt na tym gospodarstwie, czy nawet porzucaniu martwych sztuk docierały do władz nie raz, a sam właściciel miał również założona sprawę o znęcanie się. Powołał się również na opinię lekarza weterynarii, z której wynikało, że bydło wymagało zmiany żywienia, przeprowadzenia odrobaczenia, leczenia wszawicy i grzybicy, konie natomiast wymagały leczenia chorób skóry i witaminizacji. Urzędnik dodał, iż mimo to, że niektóre ze zwierząt były w lepszym stanie od innych, to trzeba było je zabrać, by nie zostały doprowadzone do stanu zbliżonego do tych zmaltretowanych.