Nie oszukujmy się jednak, że kryzys nie ma wpływu na finanse samorządów. Planowane inwestycje to efekt głównie korzystania z funduszy unijnych i konieczność przygotowania infrastruktury na mistrzostwa piłkarskie w 2012 r.
Jak ocenia agencja ratingowa Fitch, w latach 2007 – 2013 jednostki samorządu terytorialnego przeznaczą na inwestycje ze wsparciem funduszy unijnych ok. 67,3 mld euro. Do unijnych pieniędzy trzeba jednak dołożyć swoją część i tu zaczynają pojawiać się pierwsze problemy, ponieważ sporo miast zbliża się do ustawowej granicy zadłużenia. Dlatego np. Kraków wyhamowuje inwestycje i ostrożniej wydaje pieniądze. Przykład tego miasta pokazuje, że w wydatkach inwestycyjnych coraz bardziej będzie doceniany transport publiczny. Nie tylko z powodu wprowadzenia oszczędności w miejskiej kasie, ale też z powodu mniejszych budżetów domowych. Coraz więcej osób dojeżdża do pracy, korzystając z miejskich autobusów, tramwajów i pociągów. Dlatego Kraków nie zrezygnował z kupna szybkich tramwajów, a Warszawa nie porzuci budowy metra.
Inwestycje miejskie są gwarantem dobrych kontraktów dla branży budowlanej. To także szansa na rozwój partnerstwa publiczno-prywatnego. Wysokie wydatki powodują bowiem, że miasta zaczynają szukać partnerów do ich sfinansowania. W przyszłym roku należy spodziewać się także wysypu ofert prywatyzacyjnych. Po przeprowadzonych w tym roku wyborach samorządowych klimat do prywatyzacji miejskich spółek znacznie się poprawi.