Komitet wyborczy Patryka Wilda, jednego z kandydatów na prezydenta Wałbrzycha, domaga się unieważnienia wyników wyborów, zarzucając, że doszło do kupowania głosów na rzecz PO.
Jego protest oddalił Sąd Okręgowy w Świdnicy, więc komitet się odwołał. I wczoraj sprawą zajął się wrocławski Sąd Apelacyjny.
Do protestu dołączono dowody w postaci materiałów z prowokacji dziennikarskich oraz ustaleń agencji detektywistycznej. Już po złożeniu protestu komitet Wilda złożył wniosek o uwzględnienie dodatkowych dowodów. Drugą turę wyborów monitorowało bowiem Centralne Biuro Antykorupcyjne, a do prokuratury zgłosiły się osoby, które brały udział w korupcji wyborczej. Gdy w lutym zarzuty usłyszał m.in. jeden z radnych PO, wałbrzyskie struktury partii zostały rozwiązane. Sąd w Świdnicy stwierdził, że dowody na korupcję wyborczą są zbyt nikłe, a na włączenie do sprawy materiałów z prokuratury i CBA, już po złożeniu protestu, nie pozwalają przepisy.
Inaczej uznał Sąd Apelacyjny. – Zgłoszenie nowych dowodów nie może opóźnić rozpatrzenia protestu wyborczego (sąd ma na to 30 dni – red.), ale nie jest niedopuszczalne – twierdzi sędzia Małgorzata Lamparska z biura prasowego Sądu Apelacyjnego. – Składający protest nie mógł sam uzyskać materiałów z prokuratury czy CBA, lecz w czasie wyznaczonym do posiedzenia mógł zrobić to sąd.
Postanowienie jest prawomocne. Następny proces musi się odbyć najpóźniej pod koniec kwietnia.