Na liście refundacyjnej niektóre leki mają ceny wyższe od tych, po których w wyniku przetargów były sprzedawane szpitalom. Efekt? Firmy, powołując się na ustawę, żądają od placówek, by te od nowego roku płaciły im więcej, niż to wynika z umów na dostawę leków. Dyrektorzy odpowiadają, że umowy podpisali na podstawie ustawy o zamówieniach publicznych, i płacić nie chcą.
- Przetarg na dostawę leków był przygotowany zgodnie z prawem i nie ma żadnego powodu, byśmy kupowali leki drożej niż dotąd - mówi Agnieszka Pachciarz, prezes Pleszewskiego Centrum Medycznego. Żądanie podwyższenia cen dostała od kilku firm: koncernów farmaceutycznych i hurtowni.
"Rz" rozmawiała też z innym dyrektorem, który za leki zapłacił więcej, niż to wynikało z umów. - Umowy właśnie traciły ważność, więc kwoty dopłat nie były duże. Przygotowywaliśmy nowy przetarg na dostawę leków, nie było czasu zajmować się drobnym, w porównaniu z nim, problemem - mówi.
Problem z każdym dniem narasta. - Niestety nie wiemy, które ceny są właściwe - te wynikające z ustawy refundacyjnej, czy te, które mamy zapisane w umowie. Na razie nie widzimy powodu, żeby płacić więcej - dodaje Halina Religa, kierownik apteki w Szpitalu Specjalistycznym w Radomiu.