Czteroletnia Amelia K. bawiła się z innymi dziećmi na pryzmie piachu wykorzystanego do remontu szkoły. Obok, w wykrocie po zawalonym drzewie, tliło się ognisko, w którym przez wiele dni konserwator szkoły palił gałęzie i śmieci. Piach osunął się i dziewczynka wpadła do ogniska. Doznała oparzeń II i III stopnia prawej ręki, podudzia i stopy.
Spór sądowy dotyczył tego, czy ognisko rozpaliły dzieci pozostające bez nadzoru (tak twierdziła gmina, właściciel terenu, na którym doszło do wypadku), czy też było ono pozostałością po niewygaszonym palenisku rozpalonym przez pracownika szkoły (tak dowodzili rodzice Amelki).
Sąd Okręgowy w Lublinie uznał, że winę ponosi gmina, a podstawą jej odpowiedzialności są art. 415 i 430 kodeksu cywilnego oraz art. 120 § 1 kodeksu pracy. Sąd ustalił, że nagminne wypalanie w wykrocie śmieci i gałęzi doprowadziło do nagromadzenia się tam m.in. węgla i żużlu, co uniemożliwiło pełne wygaszenie ognia. Kierownictwo szkoły dopuściło się rażącego niedbalstwa, bo miało świadomość, że śmieci są wypalane w miejscu, do którego każdy ma swobodny dostęp. Wiedziało też, że teren boiska dzieci traktują jako plac zabaw. Nie zrobiło nic, aby część gospodarczą szkoły w jakikolwiek sposób odgrodzić od boisk lub nadzorować. Ponadto dyrektor szkoły nie kontrolowała poprawności działań konserwatora, którego była pracodawcą (dopiero po wypadku zaniechano wypalania ognisk na terenie szkoły). Sam wykrot nie był zabezpieczony przed dostępem bawiących się tam dzieci.
Sąd nie uznał, że wyłączną winę za wypadek ponosi matka dziewczynki, bo pozostawiła ją bez nadzoru. Zrobiła to bowiem na chwilę, zostawiając córkę pod opiekę starszego brata i dziesięcioletniej dziewczynki. W warunkach wiejskich taka sytuacja nie ma charakteru patologicznego i jest normalna. Wprawdzie w chwili zdarzenia niedostatecznie opiekowała się córką, ale nie może to być przesłanką obniżenia zadośćuczynienia, bo i taki argument podnosiła gmina.
Sąd uznał, że gmina, jako organ prowadzący szkołę, oraz towarzystwo ubezpieczeniowe InterRisk ponoszą odpowiedzialność za zdarzenie i mają zapłacić poszkodowanej 100 tys. zł zadośćuczynienia oraz blisko 7 tys. zł odszkodowania, z tym że odpowiedzialność ubezpieczyciela w kwestii wypłaty zadośćuczynienia ograniczona została do wysokości 9,5 tys. zł. Gmina ma też odpowiadać za skutki zdarzenia, jakie mogą się ujawnić w zdrowiu poszkodowanej w przyszłości. Wyrok utrzymał w mocy Sąd Apelacyjny w Lublinie. —Robert Horbaczewski