Elektroniczna komunikacja z administracją państwową i samorządową staje się codziennością w naszym kraju. Okazuje się jednak, że nie wszyscy oswoili się z informatyzacją w swoich urzędach. Świadczy o tym sprawa, którą niedawno zajmował się Wojewódzki Sąd Administracyjny w Poznaniu.
Sprawa dotyczyła jednego z mieszkańców, który w czerwcu 2014 r. wystąpił do burmistrza za pośrednictwem Elektronicznej Platformy Usług Administracji Publicznej (ePUAP). Chodziło o udostępnienie informacji publicznej poprzez przesłanie pocztą elektroniczną kilku dokumentów.
Mężczyzna odpowiedzi się nie doczekał i dlatego sprawa trafiła na wokandę sądu administracyjnego.
Burmistrz bronił się przed zarzutem bezczynności. Tłumaczył, że fakt otrzymania przez skarżącego urzędowego potwierdzenia odbioru, tzw. UPO, potwierdza tylko przesłanie dokumentu przez aplikację do elektronicznej skrzynki podawczej urzędu. Dokument UPO jest generowany automatycznie.
Organ podkreślał, że elektroniczna skrzynka podawcza jest na bieżąco obsługiwana przez pracowników. Tymczasem ani w dacie wpłynięcia wniosku, ani po przejrzeniu zawartości skrzynki pracownicy nie zauważyli korespondencji. Potem okazało się, że brak pism skarżącego ma związek z nową wersją platformy ePUAP. Modyfikacje te wprowadza Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji. A informacja o ostatniej aktualizacji nie dotarła do organu. Burmistrz podkreślił też, że sprawa obywatela została już załatwiona.