Burmistrz naliczył Janowi K. opłatę targową za wystawienie przed sklepem na chodniku różnych przedmiotów pamiątkowych. Jan K. odmówił jej uregulowania i rozpoczął się spór.
Za wystawę też opłata
Opłata została naliczona na podstawie notatek służbowych sporządzonych przez inkasentów, czyli pracowników gminy. Poinformowali oni Jana Z., że zgodnie z przepisami wystawienie towaru przed sklepem traktuje się jako sprzedaż. Nie ma przy tym znaczenia, czy towary stoją w celach czysto reklamowych, czy podlegają już sprzedaży. Jan Z. nie zgodził się z naliczeniem opłaty targowej. Zaskarżył decyzję do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Szczecinie.
To nie tylko reklama
Zdaniem Jana Z. burmistrz źle zinterpretował przepisy. Z art. 15 ust. 1 ustawy o podatkach i opłatach lokalnych nie wynika wcale, że zajęcie chodnika na ekspozycję towarów podlega automatycznie opłacie targowej. Towar zaś wystawił w celu zachęcenia do jego zakupu. Świadczy o tym m.in. brak na nim cen.
SKO utrzymało w mocy decyzję burmistrza. Według niego zarzut nie znajduje potwierdzenia w ustalonym stanie faktycznym i prawnym. Opłata targowa jest podatkiem należnym za czynności sprzedaży dokonywane na targowisku. Jest nim każde miejsce, w którym ktokolwiek prowadzi sprzedaż poza budynkiem. Nie podlega jej natomiast sprzedaż towaru w budynkach lub w ich częściach.
Zdaniem SKO w tym konkretnym przypadku spór sprowadza się do ustalenia, czy sprzedawca prowadzący sprzedaż w wynajmowanym budynku, wystawiając towar przed nim, na terenie gminnym podlega opłacie targowej, czy też nie. W odwołaniu Jan Z. podkreślił, że towar eksponowany przed budynkiem nie stanowi odrębnej oferty sprzedaży od tej dokonywanej wewnątrz budynku, w którym „trzyma on kasę" i zawiera transakcje.