Zawieranie umów na czas określony w korpusie służby cywilnej i otwarcie dostępu do wyższych stanowisk dla osób bez doświadczenia w administracji może zaszkodzić etosowi urzędnika. Proponowane przez rząd zmiany stoją bowiem w sprzeczności z ideą służby cywilnej. Przy założeniu, że konkursy są w służbie cywilnej przeprowadzane rzetelnie, otwarcie się na osoby z zewnątrz urzędom nie zaszkodzi. W praktyce może to  jednak stwarzać okazję do nadużyć. Liberalizacja przesłanek  zatrudniania na stanowisku kierowniczym w służbie cywilnej może sprowokować takie zjawiska jak nepotyzm i przyjmowanie do pracy po znajomości. Doświadczenie jest niewątpliwym atutem, a rezygnacja z niego budzi podejrzenia.

Zmniejszenie ochrony praw pracowniczych poprzez zawieranie umów terminowych też może zachwiać etosem urzędniczym. Praca dla państwa jest szczególnym rodzajem zatrudnienia. Pracownik urzędu powinien się z nim identyfikować, a tymczasowość umów o pracę może to bezpowrotnie przekreślić. Zatrudnienia w korpusie służby cywilnej nie można porównywać z pracą w piekarni czy w kiosku z gazetami, a tam umowy czasowe są powszechne. Może należałoby zatem wprowadzić do ustawy o służbie cywilnej możliwość zawierania umów na czas wykonania określonej pracy.

Należy się także zastanowić, czy planowane zmiany nie stoją w sprzeczności z konstytucyjnym wymogiem apolityczności służby cywilnej. Nie oznacza on tylko tego, że urzędnik nie może być członkiem partii politycznej. To uniezależnienie sfery polityki od sfery wykonawczej. Administracja charakteryzuje się bowiem tym, że na jej czele stoją politycy, ale jej zadania wykonują urzędnicy. Wymiana ekipy rządzącej nie powinna pociągać za sobą wymiany kadry urzędów, a planowane zmiany niosą takie zagrożenie.

—oprac. kwa

Autor jest profesorem na Uniwersytecie Gdańskim, kierownikiem Katedry Prawa Pracy