– Pracuję normalnie, ale odczuwam dyskomfort – przyznaje Mirosław Stankiewicz, burmistrz Niemodlina. Czeka na rozstrzygnięcie protestu wyborczego złożonego przez kontrkandydatkę, która zakwestionowała tryb liczenia głosów w jednej z obwodowych komisji.
Niepewny stanowiska poczuł się też Waldemar Raczyński, wójt Starego Zamościa. Sąd Okręgowy w Zamościu unieważnił wybory, każąc przeprowadzić ponowne głosowanie. Raczyński wygrał w drugiej turze wyborów różnicą 36 głosów, tymczasem przed dogrywką w gminie zameldowało się 35 nowych obywateli.
Zdaniem sądu dopisane do rejestru wyborców osoby nie spełniają warunku stałego zamieszkania na terenie gminy, a to mogło mieć wpływ na wynik wyborów. Część osób przyznała w sądzie, że w pierwszej turze wyborów głosowały w innych gminach.
Nieprawidłowości związane z wpisaniem nieuprawnionych do rejestru wyborców były też podstawą unieważnienia wyboru radnego Rady Gminy Wodzierady. Z kolei radny gminy Maciejowice stracił stanowisko, bo sąd stwierdził, że nie posiadał biernego prawa wyborczego. Chociaż był zameldowany w gminie Maciejowice, nie dowiódł, że stale tam mieszka i koncentruje się tam jego centrum spraw życiowych.
– Dziś w zasadzie organy, dopisując osoby do rejestru wyborców, opierają się na oświadczeniach. Nie weryfikują przesłanki stałego pobytu, nie wymagają okazania np. aktu własności lub najmu nieruchomości, zaświadczenia z pracy, nie sprawdzają, czy rzeczywiście w danej gminie skoncentrowane jest życie danej osoby – uważa Grzegorz Koksanowicz z Katedry Prawa Konstytucyjnego UMCS w Lublinie.