Domagalski: Pyskówki sądowe - proste sprawy dla dobrych prawników

Zanim wystąpimy do sądu, bo ktoś nas pomówił, znieważył np. w sąsiedzkiej kłótni przy okazji nocnej zabawy za ścianą, zastanówmy się dobrze, czy gra jest warta świeczki.

Aktualizacja: 15.12.2019 14:14 Publikacja: 15.12.2019 00:01

Domagalski: Pyskówki sądowe - proste sprawy dla dobrych prawników

Foto: AdobeStock

Niełatwo wejść na sądową ścieżkę. Jeszcze trudniej prowadzić proces, nawet o ochronę dóbr osobistych, a zwykle trwa on dłużej, niż przypuszczaliśmy, wygrana jest zaś niepewna. A jeśli już jest, to niekoniecznie tak duża, jak oczekiwaliśmy.

W ostatnich dniach mieliśmy dwie głośne sprawy przeprowadzone na jednej rozprawie (Prawa i Sprawiedliwości z prof. Wojciechem Sadurskim i dwojga sędziów SN, w tym jego prezes Małgorzaty Gersdorf, ze Stanisławem Piotrowiczem), ale poprzedziły je miesiące wymiany adwokackich pism procesowych. A to dopiera pierwsza instancja i sprawa może potrwać lata.

Ci, którzy słyszeli lub czytali zaskarżone wypowiedzi, mają już pogląd, czy doszło do naruszenia dobrego imienia wytaczających sprawę czy nie. Co więcej, taki czy inny wyrok przekonanych i tak nie przekona.

Czasem chodzi jednak o pryncypia, a poszkodowany nie może ugodowo uzyskać satysfakcji i niejako nie ma wyboru: musi powalczyć przed sądem. A tu ma pod górkę.

Po pierwsze, sąd w tych sprawach bada nie tylko wyrwany fragment, ale i kontekst, także społeczny, wypowiedzi. Czy dotyczy ona faktów, a więc czy można ją oceniać w kategoriach prawdy/nieprawdy, czy jest opinią, i to uzasadnioną, rzetelną, ewentualnie czy nie była w swej formie znieważająca. A subiektywne poczucie krzywdy czy zniewagi to jeszcze nie wszystko. Musi ono spełniać obiektywne kryteria, a jak wiemy, wrażliwość mamy różną. Dlatego prawo i sądy nie wyrównują wszelkich krzywd.

Po drugie, powoda obciąża wykazanie, że zaskarżona wypowiedź czy zachowanie skierowano do niego, konkretnej osoby lub osób, proces o ochronę dóbr osobistych chroni bowiem tylko indywidualnie poszkodowanych, a nie wszystkich, którzy się tak poczuli. Dlatego ogólne obrażenie dziennikarzy, adwokatów czy księży nie daje skutecznej legitymacji poszczególnym członkom tych środowisk do żądania sądowej ochrony.

Musimy wreszcie pamiętać, że jest to normalny, pełnokrwisty proces, z formalnymi wymogami pozwu, opłatami, postępowaniem dowodowym, i bez prawnika podsądny naraża się na przegraną już z powodów proceduralnych.

Dlatego decyzję o wkroczeniu na tę drogę trzeba starannie przemyśleć. Najlepiej z prawnikiem znającym się na rzeczy, a gdy proces zostanie nam narzucony, zostaje ugoda lub przedłużanie (w ramach prawa) procesu. Powodowi zwykle się śpieszy i to może być zachęta do zawarcia ugody.

Kompromis wprawdzie nie oddaje całej prawdy, ale czy wyrok to zawsze czysta prawda?

Niełatwo wejść na sądową ścieżkę. Jeszcze trudniej prowadzić proces, nawet o ochronę dóbr osobistych, a zwykle trwa on dłużej, niż przypuszczaliśmy, wygrana jest zaś niepewna. A jeśli już jest, to niekoniecznie tak duża, jak oczekiwaliśmy.

W ostatnich dniach mieliśmy dwie głośne sprawy przeprowadzone na jednej rozprawie (Prawa i Sprawiedliwości z prof. Wojciechem Sadurskim i dwojga sędziów SN, w tym jego prezes Małgorzaty Gersdorf, ze Stanisławem Piotrowiczem), ale poprzedziły je miesiące wymiany adwokackich pism procesowych. A to dopiera pierwsza instancja i sprawa może potrwać lata.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Podatki
Nierealna darowizna nie uwolni od drakońskiego podatku. Jest wyrok NSA
Samorząd
Lekcje religii po nowemu. Projekt MEiN pozwoli zaoszczędzić na katechetach
Prawnicy
Bodnar: polecenie w sprawie 144 prokuratorów nie zostało wykonane
Cudzoziemcy
Rząd wprowadza nowe obowiązki dla uchodźców z Ukrainy
Konsumenci
Jest pierwszy wyrok ws. frankowiczów po głośnej uchwale Sądu Najwyższego
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił