Sytuacja więziennictwa jest trudna, ale zdiagnozowana. – Wiemy, jak ją opanować – twierdzi Marian Cichosz, wiceminister sprawiedliwości. I prezentuje plan na najbliższe lata. Jedno jest pewne: amnestii nie będzie.
Ponad 90 tys. więźniów i tylko 75 tys. miejsc za kratkami – to rzeczywistość polskiego więziennictwa. Od kilku lat boryka się ono z przepełnieniem. Coraz częściej zwracają nam na to uwagę organizacje międzynarodowe, a i więźniowie piszą pozwy i domagają się od państwa gigantycznych odszkodowań. Sytuacja jest jednak coraz gorsza. Od lat więźniów nieustannie przybywa.
Problem jest tym poważniejszy, że na wolności przebywa dziś 61 tys. prawomocnie skazanych. Blisko 40 tys. upłynął już termin do stawiennictwa w konkretnym zakładzie karnym.
– Gdyby wszyscy się zgłosili, system by się załamał – stwierdził wczoraj podczas spotkania z dziennikarzami minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski. I zapewnił, że dyrektorzy zakładów penitencjarnych nikomu, kto zgłosi się do odsiadki, nie mogą odmówić przyjęcia.
Co zamierza zrobić minister? Zapowiedział, że będzie kontynuował program pozyskiwania nowych miejsc – w tym roku ma ich przybyć 3900, w przyszłym – 4163, a w 2009 – 4971. W sumie sytuację ma uratować pozyskanie 17 tys. dodatkowych miejsc.