Sport dawno przestał być tylko szlachetną rozrywką kształtującą ciało i charakter, albo zabawą dla dżentelmenów i wprawką do ćwiczeń wojskowych. Nie jest już nawet tylko rozrywką dla mas, robotników czy klasy średniej, która smakuje podana w sosie własnym. Można zapomnieć o meczach rozgrywanych na zrujnowanych stadionach, gdzie tłumy kibiców zasiadały na próchniejących drewnianych ławkach.
Ludzie przychodzili wtedy na mecz z prostego powodu, bo często nie było lepszego sposobu na spędzenie sobotniego albo niedzielnego popołudnia. Potem z tych samych względów zaczęli siadać przed telewizorami, sami albo w towarzystwie przyjaciół czy rodziny przy stole zastawionym przekąskami, robiąc z meczu wydarzenie towarzyskie. Później takie popołudnia zaczęły się wydłużać, wzbogacać, obrastać studiami, analizami i grafikami, rozmowami ekspertów.