Powołany w listopadzie nowy Sejm miał rozpocząć swoje prace od zmian przepisów dotyczących asesorów. Prezydent zapowiadał wówczas, że jak najszybciej chce przesłać do parlamentu własne projekty zmian konstytucji i ustawy o ustroju sądów powszechnych. Do dziś tego nie zrobił.
W lutym ma być gotowy konkurencyjny projekt Krajowej Rady Sądownictwa. Nad swoim pomysłem pracuje też Ministerstwo Sprawiedliwości, chociaż na razie powołało zaledwie zespół, który pracuje nad założeniami. Problem w tym, że czas goni. Od październikowego wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który pozwolił asesorom pozostać w sądach przez 18 miesięcy, minęły już trzy miesiące, a o sprawie wciąż się tylko dyskutuje.
Każdy sędzia na początku swojej kariery jest asesorem. Już wówczas może wydawać wyroki, nawet w ważnych sprawach, decydując np. o tymczasowym aresztowaniu czy umorzeniu śledztwa. Asesorzy stanowią dziś niemal 25 proc. kadry orzeczniczej w sądach i rocznie załatwiają około 3 mln spraw. – Jeśli znikną z sądów, oznaczać to będzie zapaść wymiaru sprawiedliwości – przepowiadają eksperci.
Prezydenckie projekty nowelizacji konstytucji i ustawy o ustroju sądów powszechnych były już w Sejmie poprzedniej kadencji. Doczekały się tylko pierwszego czytania. Do nowego Sejmu miały trafić w pierwszej kolejności. Do dziś ich nie ma. Dlaczego? – zapytaliśmy w biurze prasowym prezydenta. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Pierwsza z planowanych wcześniej prezydenckich propozycji jest taka: nominacja dla sędziego – ale tylko na najniższe stanowisko sędziowskie – nastąpi na czas oznaczony od dwóch do czterech lat. Kolejna będzie już na czas nieoznaczony. Chodzi o nominacje w sądach rejonowych, garnizonowych i wojewódzkich administracyjnych. Dzisiejsi asesorzy z mocy prawa staną się tzw. sędziami na próbę. Czas spędzony do tej pory za sędziowskim stołem zaliczy się im do okresu próby. Wolny sędziowski etat zostanie obsadzony w drodze konkursu. Po okresie próby konkursu już nie będzie. Wystarczy ocena, którą młody sędzia dostanie.