Koronawirus uderza w procesy sądowe, po epidemii sądom grozi zapaść

Jest tylko jedna szansa, by po tygodniach przestoju polskie sądy uniknęły zapaści: usprawnienie ich działania. Prace nad tymi rozwiązaniami wciąż trwają.

Aktualizacja: 17.03.2020 05:11 Publikacja: 16.03.2020 17:55

Koronawirus uderza w procesy sądowe, po epidemii sądom grozi zapaść

Foto: Adobe Stock

Sądy też muszą się mierzyć z zagrożeniem epidemiologicznym. Tylko , ile z tego powodu obywatele poczekają na wyroki?

– To ostatni czas na prawdziwe reformy, które w końcu odciążą sądy – mówią sędziowie.

Czytaj też: MS: sądy i więzienia są bezpieczne w obliczu koronawirusa

Siła wyższa

Anna Dalkowska, wiceminister sprawiedliwości odpowiedzialna za funkcjonowanie sądów, mówi wprost:

– To sytuacja szczególna. Nie było innego wyjścia. Nie mogliśmy ryzykować zdrowiem tysięcy ludzi, którzy każdego dnia odwiedzają sądy lub w nich pracują – mówi „Rzeczpospolitej".

Na prognozowanie skutków jest, jej zdaniem, zbyt wcześnie. Zapewnia, że mimo trudnych okoliczności w resorcie cały czas trwają prace nad reformą usprawniającą pracę sądów.

– Może w związku z pojawiającymi się nowymi okolicznościami uda się ją w miarę szybko wprowadzić – informuje wiceminister.

Krakowski sędzia Waldemar Żurek z SO w Krakowie przyznaje: będzie tąpnięcie. On sam ma w referacie ok. 200 spraw, ale jest on cały czas rozbudowywany. Sędzia ma pomysł, by uniknąć zapaści.

– Rozwiązania wymagają np. sprawy frankowe, których są dziesiątki tysięcy i stale ich przybywa. Potrzebna jest szybko ustawa frankowa, która spowoduje, że sprawy te będą załatwiane ugodowo bez absorbowania do ich załatwiania sądów.

Są państwa, np. Chorwacja, które sobie z tym poradziły.

Z trudnej sytuacji zdaje sobie także sprawę sędzia Barbara Piwnik z Sądu Okręgowego Warszawa-Praga. Odwołane dziś w tym sądzie terminy mają szansę trafić na wokandę za trzy, a może nawet cztery miesiące. Sędziowie mają bowiem od stycznia zaplanowane urlopy do końca roku, część z nich zresztą ma już wyznaczone terminy do końca czerwca.

Pierwszeństwa nie będzie

– Musimy zdać sobie sprawę, że zdjęte w najbliższych dwóch tygodniach terminy rozpraw nie będą później wyznaczane w pierwszej kolejności. Nie sposób ich potem także wyznaczyć wszystkich naraz, bo sąd działa wraz z pełnomocnikami, potrzebne są sale rozpraw, urzędnicy itd. W dodatku są przecież sprawy pilne, które należy załatwiać na bieżąco, a one również wymagają czasu – mówi sędzia Piwnik. Przypomina także, że sytuacja w wymiarze sprawiedliwości jest trudna od lat i nie stworzył jej koronawirus.

Bartłomiej Starosta, sędzia wydziału cywilnego Sądu Rejonowego w Sulęcinie, ma dziś w referacie ok. 350 spraw. Nie wyznacza nowych terminów, bo nie wie, na kiedy ma to robić. Ile czasu trzeba będzie poczekać na rozprawę, kiedy sytuacja wróci do normy? On sam twierdzi, że ok. dwóch miesięcy.

O miesiąc dłużej potrwa to u sędzi Beaty Morawiec z Sądu Okręgowego w Krakowie. Ale, jak zastrzega sędzia, w innych wydziałach może to być dużo dłużej, bo ona orzeka w wydziale odwoławczym i tu terminy wyglądają zupełnie inaczej.

Może po świętach

Z zamieszaniem wywołanym koronawirusem musi też sobie poradzić prezes Maciej Strączyński z Sądu Okręgowego w Szczecinie.

– Wydałem zarządzenie w tej sprawie. Nowe terminy są wyznaczane na czas przypadający nie wcześniej niż po świętach wielkanocnych – mówi „Rzeczpospolitej". Nie ma też najmniejszych wątpliwości, że cała ta sytuacja odbije się na pracy sądów.

W efekcie, jak mówi, obawia się jednak, że na koniec roku to wszystko i tak okaże się „winą sędziów".

Zagrożenie uderza w wokandy

Za sprawą rekomendacji Ministerstwa Sprawiedliwości począwszy od 13 do 31 marca w sądach w całym kraju większość spraw zdjęto z wokandy. Przewidziano kilka wyjątków w przypadku spraw pilnych, czyli takich, „w których nieprzeprowadzenie posiedzenia wywoła nieodwracalne skutki procesowe, w szczególności spraw dotyczących stosowania tymczasowego aresztowania, Europejskiego Nakazu Aresztowania oraz pilnych spraw opiekuńczych".

W wyznaczonych terminach ma się też odbywać publikacja wyroków.  W wielu sądach wprowadzono także obostrzenia przy wejściu do, np. kontrolę temperatury ciała – osoby, które się jej nie poddadzą lub będą mieć podwyższoną temperaturę, nie wejdą do budynku.

Wiele sądów zaleca z kolei na swych stronach internetowych, aby w marcu z poszczególnymi sekretariatami wydziałów kontaktować się telefonicznie. W sądach ograniczona będzie także możliwość korzystania z biur obsługi interesantów, czytelni akt, biur podawczych i kas sądowych – o czym informują w wydanych zarządzeniach prezesi poszczególnych sądów.

Na przykład wpłaty w tym okresie mogą być przyjmowane tylko na rachunek bankowy danego sądu, w czytelniach udostępniane zaś będą tylko i wyłącznie akta spraw, w których mijają terminy na wniesienie odwołań.

Polskie sądy od lat nie radzą sobie z opanowaniem wpływu. Wydłuża się też czas procesów. Dowód? W 2018 r. trwał on 5,5 miesiąca. Według Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia w 2019 r. wydłużył się aż o 47 proc. Po tym jak prezesi sądów apelacyjnych po uzgodnieniu z Ministerstwem Sprawiedliwości ograniczyli wokandy do najbardziej pilnych spraw, może się okazać, że sądy znajdą się w zapaści.

Sądy też muszą się mierzyć z zagrożeniem epidemiologicznym. Tylko , ile z tego powodu obywatele poczekają na wyroki?

– To ostatni czas na prawdziwe reformy, które w końcu odciążą sądy – mówią sędziowie.

Pozostało 96% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Nieruchomości
Ministerstwo Rozwoju przekazało ważną wiadomość ws. ogródków działkowych
Sądy i trybunały
Reset TK musi poczekać. Rząd może jednak wpłynąć na pracę Przyłębskiej
Nieruchomości
Sąsiad buduje ogrodzenie i chce zwrotu połowy kosztów? Przepisy są jasne