Projekt, znajdujący się w fazie konsultacji, wywołał zdecydowany sprzeciw w środowisku sędziowskim. Dość wspomnieć o wynikach ankiety zamieszczonej na stronie internetowej Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia. Liczba 87,93 proc. ocen negatywnych mówi sama za siebie. Można postawić tezę, że ankietowani w istocie wypowiedzieli się w takim właśnie procencie przeciwko jakimkolwiek ocenom okresowym sędziów, bo przecież żadnego innego wzorca ocen, do którego ankietowany miałby się odnieść, nie było.
Tak czy inaczej, głęboko nieuprawniona wydaje się wypowiedź wiceministra sprawiedliwości Jacka Czai [link=http://www.rp.pl/artykul/349889.html](„Rz” z 17 sierpnia, „Nie prowadzimy wojny z sędziami”)[/link], jakoby oceny okresowe były już „przesądzone”. Skądinąd w innym miejscu deklaruje, odnosząc się do całości projektu, że „nie będziemy się przy niczym upierać”. Powstaje więc pytanie, po co zarządzono konsultacje środowiskowe, skoro kwestia ocen ma być już „przesądzona”.
Pomysł ocen okresowych budzi sprzeciw, bo ich wprowadzenie nie wynika z potrzeb praktyki. Nie można się też domyślić, czemu w istocie oceny takie miałyby służyć. Ustrojowej pozycji sędziego nie można porównywać – przykładowo – do pozycji służbowej absolwenta prawa zatrudnionego w administracji, którego postępy w pracy należy „pilotować”, aby móc decydować o jego dalszej karierze zawodowej czy o przeszeregowaniach, np. ze stanowiska młodszego referenta na stanowisko referenta czy ze stanowiska podinspektora na stanowisko inspektora. Procedura powoływania na stanowisko sędziowskie stwarza warunki do powołania do pełnienia urzędu sędziowskiego osób o właściwych po temu kwalifikacjach.
[srodtytul]Ani sensu, ani potrzeby[/srodtytul]
Nie oznacza to, by środowisko sędziowskie było monolitem, gdy idzie o szeroko rozumiany profesjonalizm. Jak w każdym zawodzie, są jednostki wybitne i takie, które odstają od średniego poziomu. Jednak – abstrahując od kosztów zatrudnienia armii sędziów wizytatorów do prowadzenia ocen okresowych – nie ma sensu ani potrzeby poddawać sędziów ciągłej ocenie, tak jak asesorów sądowych. Dlatego nie można odmówić racji tym, którzy przestrzegają, iż pełnienie urzędu sędziego ocenianego okresowo stanie się permanentną asesurą.
Gdy idzie o wyłanianie tych sędziów, którzy mieliby awansować do sądów wyższego rzędu (z rejonowego do okręgowego lub z okręgowego do apelacyjnego), to istniejące procedury powodują, że kandydat taki sam poddaje się ocenie własnych wyników i warsztatu pracy. Jednocześnie, również obowiązujące procedury dostarczają wystarczających narzędzi, by w jaskrawych przypadkach naruszeń prawa lub niewywiązywania się z obowiązków służbowych spowodować wszczęcie postępowania dyscyplinarnego przeciwko sędziemu; w takim wypadku, w zależności od tego, czego zarzut przewinienia dyscyplinarnego dotyczy, takie postępowanie również może pociągnąć za sobą ocenę całokształtu lub części pracy sędziego.