– „Gołym okiem widać, że chodzi o niedopuszczenie do wyroku skazującego” – wykrzyczał pod moim adresem pewien ławnik bezpośrednio po zakończeniu jednej z rozpraw. Już w trakcie postępowania wiedział, jaki ma być wyrok. Wniosek o wyłączenie był skuteczny – obrazuje ten problem Andrzej Michałowski, wiceprezes Naczelnej Rady Adwokackiej. – Nakaz bezstronności sądzącego nie dotyczy bowiem tylko poglądu na ostateczny wynik postępowania. [b]Procedury sądowe czy jakiekolwiek inne to przede wszystkim obowiązek zapewnienia równych reguł dla wszystkich uczestników, niezależnych od osobistych poglądów sędziego.[/b] Przesądzanie jakiegokolwiek rozstrzygnięcia w trakcie trwania procedury jest złamaniem reguł. A przed jej rozpoczęciem – kpiną ze sprawiedliwości.
– O potrzebie konfrontacji świadków można mówić dopiero po ich przesłuchaniu. To bardzo ważny dowód, bo wtedy wyraźniej widać, który ze świadków jest bardziej wiarygodny. Patrząc drugiej stronie w oczy, po prostu trudniej kłamać – zapewnia adwokat Ewa Milewska-Celińska. – Dlatego dyskwalifikując ten dowód wcześniej, sędzia czy członek komisji ujawnia z góry swoje stanowisko. Jest to niedopuszczalne.
Znacznie łagodniejszy jest adwokat Jerzy Naumann: – Wypowiedź prawdopodobnego przewodniczącego komisji śledczej mnie akurat specjalnie nie razi. Czym innym jest bowiem ujawnienie poglądu o niecelowości któregoś z dowodów, a czym innym ujawnienie poglądu końcowego na sprawę.
[srodtytul]Czy słowo może się wyrwać?[/srodtytul]
– A zresztą: czy w toku prac komisji śledczych nie mamy przypadkiem do czynienia z tym ostatnim prawie przy każdej wypowiedzi? – pyta mec. Naumann. – Pytania i oświadczenia członków komisji niemal w każdym wypadku udowadniają, że mają oni z góry ustalony pogląd na sprawę i zajmują się wyłącznie jego dowodzeniem. W naszej praktyce zasadę bezstronności sprowadzono do tego, aby sędziemu nie wyrwały się słowa, które będą dowodem, że przed wyrokiem sprawę faktycznie przesądził. To nieporozumienie – dodaje adwokat.
Oprócz słów są też inne zachowania, gesty, zostaje wrażenie. W sprawie dyscyplinarnej – jednej z wielu toczących się w ostatnich latach – dotyczącej sędziego Sądu Najwyższego zarzucono mu, że nie wyłączył się z rozpatrywania kasacji w sprawie o pomówienie z powództwa jednej ze spółdzielni, której kierownictwo szkolił.