– Prezydent przyjął ze zdziwieniem informację o tej akcji – stwierdził w Radiu Zet prof. Tomasz Nałęcz, doradca głowy państwa. Podkreślał, że zamieszanie bardziej szkodzi prezydentowi niż strona internetowa.
W piątek o 6 rano ABW wkroczyła do mieszkania 25-letniego Roberta Frycza prowadzącego parodiujący Bronisława Komorowskiego serwis AntyKomor.pl. Frycz stronę zamknął, a sprawa wywołała w mediach burzę.
Zdaniem prof. Nałęcza powinno się zmienić przepis w kodeksie karnym, umożliwiający takie działania. Chodzi o art. 135 § 2, zgodnie z którym za zniewagę prezydenta grożą trzy lata więzienia, a przestępstwo jest ścigane z urzędu. PJN zapowiedział, że w tym tygodniu złoży w Sejmie projekt zmian tej regulacji. Ale posłowie raczej nie zdążą się nim zająć w tej kadencji.
Wcześniej o zgodności przepisu z polską konstytucją i europejską konwencją praw człowieka może się wypowiedzieć Trybunał Konstytucyjny. Już w styczniu 2009 r. takie pytanie zadał TK gdański Sąd Okręgowy rozpatrujący zażalenie Lecha Kaczyńskiego. Prezydent zakwestionował umorzenie śledztwa w sprawie znieważenia go przez Lecha Wałęsę słowami: „Durnia mamy za prezydenta".
Wszystkie procesy, jakie w podobnych sprawach toczyły się przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu, wygrały osoby „znieważające" głowę państwa. Za każdym razem sędziowie uznawali jednogłośnie, iż przywilej prezydenta polegający na mocniejszej niż w wypadku zwykłego obywatela ochronie jego dobrego imienia jest niezgodny z przepisami i duchem konwencji. Ostatni taki wyrok z 15 marca 2011 r. dotyczył znieważenia króla Hiszpanii.