Od 1 stycznia 2013 r. ruszył proces oddawania władzy w sądzie przez prezesów i teraz do wyłącznej kompetencji prezesa sądu pozostaje kierowanie działalnością bezpośrednio związaną z wykonywaniem podstawowych zadań sądu, a więc wymiarem sprawiedliwości. Dyrektor z kolei ma autonomię, przy czym prezes sądu jest jego zwierzchnikiem. Ma także obowiązek uzgadniać z nim rozmieszczenie stanowisk pomocniczych w wydziałach. Decydujące zdanie w tej kwestii należy do prezesa.
– We wszystkich sądach udało się pozałatwiać wszystkie formalności – zapewnia „Rzeczpospolitą" Wojciech Hajduk, wiceminister sprawiedliwości odpowiedzialny za funkcjonowanie sądownictwa.
Zapytaliśmy prezesów największych sądów, czy operacja przebiegała sprawnie. Uważają, że tak, chociaż większość z nich na początku była przeciwna dwuwładzy w sądzie. Protestowała także Krajowa Rada Sądownictwa.
– W Poznaniu obyło się bez najmniejszych komplikacji – zapewnia „Rz" Krzysztof Józefowicz, prezes tamtejszego sądu apelacyjnego. Uważa, że wszystko zależy od ludzi, z którymi prezesom przychodzi pracować.
Instytucja menedżera powołana nowelizacją ustawy o ustroju sądów powszechnych od początku budziła sprzeciw sędziów. O niechęci do nowej instytucji przekonywać może niewielkie zainteresowanie pilotażem podziału władzy. Ruszył on 28 marca 2012 r. i przez ponad pół roku zainteresowanie udziałem w nim było znikome. Jedynie w dwóch sądach okręgowych prezes oddał część władzy menedżerowi. Chodziło o sądy w Piotrkowie Trybunalskim i Katowicach.