Warto obserwować Stany Zjednoczone, gdzie realizowany jest obecnie program modernizacji i rozbudowy infrastruktury. Ten plan napędzany jest przede wszystkim przez opiewającą na 1,2 bln dol. Ustawę o Inwestycjach Infrastrukturalnych i Zatrudnieniu (IIJA), z czego – jak wynika z materiałów Federalnej Administracji Dróg (FHWA) – ponad 350 mld dol. przeznaczonych jest na budowę, modernizację i utrzymanie dróg oraz mostów. Jak pokazuje analiza oparta na danych Biura Budżetowego Kongresu (CBO), w samym sektorze publicznym wydatki na infrastrukturę transportową i wodną stale rosną w ujęciu nominalnym, utrzymując się na poziomie około 2,5 proc. PKB. Tak duża skala wydatków przyspieszyła także rewolucję IT w firmach realizujących projekty infrastrukturalne. Dzieje się to na wielu poziomach.
Modele AI gwarantują bezkonkurencyjną dokładność oraz szybkość dostarczania raportów z placu budowy
AI pisze raporty z placu budowy
Zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Europie Zachodniej, dziś standardem branży budowlanej stają się zaawansowane platformy nadzoru oparte na sztucznej inteligencji, które w jednym środowisku łączą bieżące śledzenie wydajności, postępu i jakości robót, dostarczają prognoz terminów i kosztów, a także automatyzują rozliczenia i tworzą wiarygodny zapis dowodowy na potrzeby roszczeń i postępowań spornych.
Stale trenowane modele AI gwarantują bezkonkurencyjną dokładność oraz szybkość dostarczania raportów z placu budowy, co stanowi przełom dla produktywności i czasu oddania inwestycji, a także obniża koszty projektów. Rozwój technologii tego typu napędzają także sami inwestorzy i akcjonariusze największych firm budownictwa infrastrukturalnego, ale także zleceniodawcy w przetargach publicznych.
Dlaczego tradycyjny nadzór jest mało efektywny
Tradycyjny nadzór bez sztucznej inteligencji jest bardzo trudny ze względu na rosnące koszty osobowe i koszt związany z samym czasem realizacji takiego działania. Inwestycje drogowe mają często kilkanaście lub kilkadziesiąt kilometrów długości, a w praktyce inspektorzy wynajęci przez agencje rządowe pojawią się na budowie rzadziej niż raz w miesiącu, co sprawia, że nadzór staje się po prostu mało efektywny.