Umorzenie postępowania immunitetowego Małgorzaty Manowskiej to bezprawie w czystej postaci. Nastąpiło bez podstawy prawnej, w niewłaściwym składzie, w nieznanej ustawowej procedurze – twierdzi Przemysław Rosati, jeden z sędziów tego Trybunału. Czy zgadza się pan z nim?
Nie tylko nie zgadzam się z tymi twierdzeniami, ale jestem nimi głęboko poruszony. Długo zastanawiałem się, czy wypowiadać się w sprawach związanych z Trybunałem Stanu, bowiem uważam, że rolą członków Trybunału Stanu jest orzekać, a nie prowadzić dyskusję za pośrednictwem mediów. Skłoniły mnie jednak ku temu wypowiedzi niektórych moich kolegów z Trybunału przekazujących co najmniej niepełny stan faktyczny i wybiórczo odnoszących się do stanu prawnego w tej sprawie. Dodam, że nie zazdroszczę składowi, który podjął decyzję umarzającą postępowanie. Ja zostałem wyłączony z rozpoznawania tej sprawy, ponieważ składałem zeznania w Prokuraturze Krajowej i uważam, że wyłączenie było całkowicie słuszne.
Niestety przy rozstrzyganiu tej sprawy zabrakło zwykłej wcześniejszej rozmowy i empatii po obu stronach. Nie oszukujmy się, w Trybunale Stanu jest wiele rozbieżnych stanowisk i światopoglądów. Zasiadam w Trybunale po raz trzeci i widziałem już różne spory, ale nigdy nie dochodziło do tego typu scen, których byliśmy świadkami w ostatnich tygodniach.
Czytaj więcej
Sprawa immunitetowa Małgorzaty Manowskiej w Trybunale Stanu nie jest formalnie zamknięta. Prokura...
Zostawmy na razie te aspekty na boku. Czy do umorzenia tej sprawy doszło – jak twierdzą niektórzy – bezprawnie?
Nie widzę żadnych podstaw do takiego twierdzenia. Uważam, że całość procesu w tej sprawie przebiegła zgodnie z obowiązującym prawem. Choć oczywiście obrazki, które zapamiętamy nie są powodem do dumy. Niestety w związku z okolicznościami, w których odbywały się te posiedzenia, skład orzekający wybrał najlepsze ze wszystkich złych rozwiązań, którymi dysponował. Podkreślę przy tym, że orzeczenie, o którym rozmawiamy ma charakter ściśle formalny, stwierdza de facto, że w Trybunale w momencie orzekania brak było kworum do podjęcia decyzji. I ja się z tym zgadzam.
Wokół umorzenia tej sprawy jest jednak niemało kontrowersji. Wymieńmy chociażby wyłączenie większości sędziów Trybunału, nieoczekiwaną zmianę terminu posiedzenia czy stosowanie spornej w tym przypadku procedury karnej. Jak pan to ocenia?
Głównym problemem jest w tym przypadku powszechny od lat relatywizm prawny. Uważam, że co najmniej 9 na 10 prawników zapytanych o tę sprawę zanim stało się o niej głośno, odpowiedziałoby, że w procedurze immunitetowej przed Trybunałem Stanu stosuje się kodeks postępowania karnego, bo jest to norma o charakterze gwarancyjnym. Jeżeli nie stosowalibyśmy w tej sprawie art. 40 i art. 41 k.p.k. regulujących wyłączenie sędziego, to mogłoby dojść do sytuacji, w której choćbym ja występował najpierw w todze sędziowskiej, a po chwili zdjąłbym ją i przeszedł na ławę obrony, aby reprezentować prezes Manowską. Zresztą w tej kwestii niekonsekwentna jest sama prokuratura, która najpierw twierdziła, że w przypadku postępowania immunitetowego przed Trybunałem Stanu nie stosujemy norm kodeksu postępowania karnego, a następnie wniosła o wyłączenie dwóch członków Trybunału Stanu powołując się wprost na te normy. Słuszność tej argumentacji potwierdza także orzecznictwo polskich sądów, Sądu Najwyższego, a także międzynarodowych trybunałów.