Premier Donald Tusk kontrasygnował, czyli zaakceptował swoim podpisem postanowienie prezydenta Andrzeja Dudy o nominacji dla neosędziego Krzysztofa Wesołowski.
- Nie będę owijał w bawełnę - nastąpił błąd – powiedział premier w środę na konferencji prasowej. Jak tłumaczył, doszło do sytuacji, do której nie powinno dojść, ponieważ minister Maciej Berek (przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów), który przygotowywał ten dokument do podpisu, "nie dostrzegł jego polityczności".
Czytaj więcej
Donald Tusk twierdzi, że nie został poinformowany o tym, że wskazana w postanowieniu osoba jest neosędzią. Przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów oddał się do dyspozycji premiera. Dymisji nie będzie.
Prof. Wróbel: Czy inne dokumenty też w takim trybie się przyjmuje?
O wadze i skutkach pomyłki premiera mówił w RMF24 sędzia Izby Karnej Sądu Najwyższego prof. Włodzimierz Wróbel.
- To jest dokument, który powołuje takiego komisarza wyborczego do przeprowadzenia politycznej nominacji w Sądzie Najwyższym, osoby, którą pan prezydent będzie chciał mieć tam za swojego poplecznika. I to się dzieje na podstawie przepisów, które PiS swego czasu wprowadził w życie po to właśnie, żeby przejąć polityczną kontrolę nad Sądem Najwyższym. Że nikomu do głowy nie przyszło, że mamy do czynienia z czymś absolutnie niekonstytucyjnym. To mnie ogromnie niepokoi. To oznacza, że tracimy zaufanie do bezpieczeństwa prawnego. Nie wiem, czy inne dokumenty też w takim trybie się przyjmuje, jestem przerażony - mówił poruszony sędzia SN.