Były sędzia Tomasz Szmydt, który zbiegł na Białoruś jest podejrzany o działania na rzecz obcego wywiadu. Czy rzeczywiście był szpiegiem, czy ma pan wobec tego jakieś wątpliwości?
To oczywiste, że człowiek ten jest zdrajcą w wymiarze etycznym i moralnym. Czy jednak jest szpiegiem i czy uda się to udowodnić przed sądem? Nie jest to pewne, mamy za dużo znaków zapytania. Pod względem dowodowym sprawy dotyczące szpiegostwa są bowiem bardzo trudne. Opieramy się obecnie jedynie na informacji Prokuratury Krajowej, która podała, że Szmydt miał brać udział w wojnie hybrydowej w postaci wojny informacyjnej, chodzić ma o uczestnictwo w programach propagandowych. Skoro tak, to dlaczego zarzut nie opiera się o art. 130§9 k. k.? Rzecz w tym, że wojna hybrydowa i informacyjna nie są pojęciami ustawowymi. Trudno dowodzić, że udział w programach propagandowych wypełnia znamiona szpiegostwa. Zwracam uwagę na fatalny poziom legislacji w zakresie nowelizacji art. 130 k. k. ,wprowadzonej przez PIS, o czym pisano w literaturze prawniczej. Polecam tutaj analizy prof. Stanisława Hoca. Zupełnie inna sytuacja będzie jeżeli ABW właściwie udokumentowała kontakty Tomasza Szmydta z wywiadem rosyjskim lub białoruskim. Tego jednak nie wiemy.
Czytaj więcej
Tomasz Szmydt opuścił kraj przez polsko-białoruskie przejście graniczne. Nadal był sędzią, bo od sześciu lat zawieszone jest jego postępowanie dyscyplinarne - ustaliła „Rz”.
Na jakich danych, do których dostęp miał ten sędzia, mogło najbardziej zależeć Rosjanom? Jak mogą je wykorzystać?
Dla Rosjan Szmydt był idealnym celem do realizowania wywiadu politycznego. Mógł prowadzić tzw. wywiad biograficzny czyli zbierać informacje na temat osób tworzących środowisko polityczne. Jeżeli rzeczywiście był agentem, to musiał być zadaniowany przez Rosjan. Oznacza to, że mogli mu zlecać zbieranie kompromitujących materiałów mogących służyć do werbunku. Z racji bliskich kontaktów z politykami i to w Ministerstwie Sprawiedliwości, mógł też dostarczać Rosjanom wiedzę o mechanizmach podejmowania decyzji politycznych w naszym kraju. Poza tym miał informacje, które uzyskiwał jako sędzia. A są one nie do przecenienia. Rozstrzygał przecież sprawy, w których występowały wątki funkcjonariuszy polskich służb specjalnych. Mógł zatem przekazywać informacje na temat kontrwywiadu. A to już jest cios w samo serce.