Była też mowa o wszczynaniu postępowań dyscyplinarnych wobec sędziów, którzy kierują się orzeczeniami sądów europejskich?
Taki zarzut też się pojawił. Został uwzględniony, przy czym SN uznał, że z uwagi na okoliczności dotyczące tego sędziego oraz skutek wynikający z uchwały trzech Izb SN nie jest konieczne odnoszenie się do zarzutów dotyczących dwóch innych sędziów.
Jak SN uzasadnił decyzję?
W uzasadnieniu ustnym przedstawionym przez sędziego sprawozdawcę SSN Andrzeja Siuchnińskiego wskazano na wszystkie te elementy. Po pierwsze, na zasadnicze uchybienie ciążące na wszystkich obecnych powołaniach sędziowskich, tj. KRS, która nie jest organem, o którym mowa w konstytucji. Po drugie, wskazano na szybki awans sędziego Radzika z sądu rejonowego do apelacyjnego, delegowanie do orzekania przez MS, obsadzanie go na kluczowych stanowiskach w SO i SA w Warszawie. Po trzecie, objęcie stanowiska zastępcy rzecznika dyscyplinarnego. I w końcu po czwarte, jego zachowanie wobec sędziów sądów powszechnych. Chodzi oczywiście o wszczynanie postępowań tylko za to, jakie orzeczenia wydają. Wszystkie te okoliczności dały podstawę do uznania, że sędzia ten nie daje gwarancji bezstronnego i niezależnego orzekania, zatem nie spełniał wymogu z art. 45 ust. 1 Konstytucji RP oraz art. 6 ust. EKPC.
Jakie to będzie mieć przełożenie na inne składy, w których orzeka sędzia Radzik?
To orzeczenie dotyczyło konkretnej sprawy. W każdej innej, gdy będzie orzekał, skład SN będzie dokonywał oceny, czy sędzia ten może być uznany za sędziego niezawisłego i bezstronnego, czy też nie ma takiego atrybutu. Jednak – i to już moja własna ocena – szereg okoliczności, które są przecież powszechnie znane w środowisku prawniczym, wskazuje, że strony będą ponosiły olbrzymie ryzyko w zakresie stabilności prawnej wydanych orzeczeń, kiedy w sprawach orzekał będzie SSA Radzik czy np. SSA Piotr Schab. Strony są tego świadome. Chcę posłużyć się przykładem jednej z ostatnich spraw kasacyjnych, zresztą sprawy wykorzystanej przez ministra sprawiedliwości do zorganizowania konferencji prasowej, na której przywołano ten wyrok SN jako skandaliczny i wymieniano z nazwiska sędziów SN. W sprawie tej oskarżyciel posiłkowy (pokrzywdzona przestępstwem) na sali rozpraw w SN przyłączyła się do kasacji obrońcy i domagała się uchylenia wyroku SA w Warszawie tylko dlatego, że zasiadał w jego składzie SSA P. Schab. Była to wypowiedź, której być może powinni posłuchać politycy, którzy rzekomo reformują wymiar sprawiedliwości, a deklarujący wsłuchiwanie się w głos pokrzywdzonych. A ta pani w bardzo poruszających słowach mówiła, że chce, aby nikt nie podważał wyroku, jaki by zapadł wobec sprawców przestępstwa na niej, a jest świadoma, iż w obecnych uwarunkowaniach obrona ma prawo twierdzić, że ta sprawa nie była sądzona przez bezstronny i niezależny sąd. W tamtej sprawie byłem sprawozdawcą. W uzasadnieniu tego wyroku napisano, aby dla bezpieczeństwa prawnego stron postępowania – często dość długiego – SSA Piotr Schab rozważył ograniczenie swojej działalności orzeczniczej, zwłaszcza że przecież kieruje bardzo dużą jednostką sądową.