Musimy zadbać o to, by były autorytety, żeby prawo było szanowane, znane i rozumiane. To się będzie przekładało np. na sprawność postępowań. Niejednokrotnie decyzje oczywiście słuszne są negowane. Wyczerpywana jest każda możliwość zaskarżenia, każdej decyzji. Może jest to wynik często zmieniających się przepisów. Przeciętny obywatel nie zna prawa. Z fachowymi podmiotami prawa też mamy kłopot.
Szacunek dla instytucji, autorytetów, państwa i prawa to także sytuacja, w której sędzia sięgając do środków dyscyplinujących albo upominając, powinien osiągać efekt zamierzony. U nas jakakolwiek próba dyscyplinowania w ramach obowiązującego prawa to niejednokrotnie ryzyko skarg i tłumaczenie się z tego, że sięga się do środków prawem przewidzianych. Obywatele nie znają przepisów, strony nie respektują sędziego, choćby z racji pełnionego urzędu. Sędzia powinien być uważnie słuchany i jeżeli na coś wskazuje, czy coś poleca, to należy go słuchać, a nie dyskutować.
Myślę, że to złożony problem. Dziś przygotowujemy przyszłych sędziów do zawodu skupiając cały wysiłek na teorii i testach. Nie ma tego, co było kiedyś. Aplikant terminował mistrza, chodził na salę, obserwował, dyskutował, urzędował razem w pokoju z sędzią - patronem, obserwując jak funkcjonuje na co dzień. Zapewne niejednemu sędziemu zabraknie przygotowania do takich zachowań na sali, które przez samą obecność i postawę i to jak prowadzi sprawę mogą być skuteczne w dyscyplinowaniu.