Z najnowszych danych Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że sądy rzadziej stosują tymczasowe aresztowania. Areszt jest zastępowany poręczeniem majątkowym. Kaucje sięgają od kilkuset do kilkunastu milionów złotych. Najniższą sąd wycenił na 100 zł.
– Większość krajów stawia dziś na środki pieniężne – tłumaczy prof. Brunon Hołyst. Żałuje jednak, że taka forma zabezpieczenia jest realna jedynie dla ludzi bogatych, których stać na wpłacanie sporych kwot za wolność.
Biorą, ale nie oddają
Problemem jest nie tylko to, że nie wszystkich stać na kaucję. Okazuje się, że nawet jeśli ktoś ją zapłaci, może mieć kłopoty z jej odzyskaniem. Na opieszałość sądów w zwracaniu pieniędzy oskarżonych czy skazanych narzekają też adwokaci. Twierdzą, że winne są niejasne przepisy.
– Miałam ostatnio kilka takich przypadków – przyznaje adwokat Marta Lech. Tłumaczy, że zgodnie z przepisami pieniądze wpłacone na rachunek sądu czy prokuratury powinny zostać zdeponowane na rachunkach, które są oprocentowane.
– I tu pojawia się problem – uważa mecenas Lech. Podaje przykład. Wpłaciła 5 tys. zł jako poręczenie majątkowe za swoją klientkę. Sprawa została umorzona, więc adwokat poprosiła o zwrot pieniędzy na konto klientki. Okazało się to niemożliwe. Kobieta nie mieszkała w Polsce i nie mogła się u nas rozliczyć z podatku, a chodziło o 12 czy 13 zł odsetek.