We wtorek późnym popołudniem do Sejmu wpłynęły prezydenckie projekty zmian w ustawach o: Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. Nie ma w nich rewolucji, ale widać wyraźnie wzmocnioną pozycję prezydenta.
Wiek odegra rolę
Co proponuje prezydent? W ustawie o SN załatwia sprawę kadencji obecnej pierwszej prezes Sądu Najwyższego, oddając jej los w ręce głowy państwa. W art. 108 pojawia się bowiem przepis, który przesądza, że sędzia SN przechodzi w stan spoczynku w wieku 65 lat. Chyba że ciągu miesiąca złoży oświadczenie, że chce i może nadal orzekać, a prezydent się na to zgodzi. Paragraf 4 tego przepisu poświęcony jest kadencji obecnej prezes. Jeśli więc Małgorzata Gersdorf ukończy 65 lat (a stanie się to w listopadzie) i nie złoży oświadczenia o chęci dalszego orzekania, powstanie konieczność wyboru nowego pierwszego prezesa SN. Tak samo będzie, kiedy prezes złoży oświadczenie, a prezydent nie wyrazi zgody na dalsze jej orzekanie. Jeśli prezes Gersdorf odejdzie, prezydent wyznaczy spośród sędziów SN pełniącego obowiązki pierwszego prezesa SN. Będzie on pełnił swoją funkcję do momentu wyboru nowego pierwszego prezesa. A z tym może nie być łatwo, bo warunkiem przedstawienia kandydatów na pierwszego prezesa jest uzupełnienie składu SN (do 2/3). A po wejściu w życie ustawy odejść może ze względu na wiek ok. 40 proc. dzisiejszych sędziów SN.
We wtorek podczas konferencji w SN, jeszcze przed ujawnieniem projektu, pierwsza prezes mówiła dziennikarzom, że powinna dokończyć kadencję (a ta upływa w 2020 r.) .
– Stoi to w kolizji z konstytucją, bo w trakcie kadencji nie można zmieniać reguł gry, dostosowując je do wieku pierwszej prezes – ocenia na gorąco sędzia Michał Laskowski, rzecznik SN.
Ustawa ma wejść w życie trzy miesiące po ogłoszeniu.