Gościem Marka Domagalskiego w piątkowym wydaniu programu #RZECZoPRAWIE był Radosław Baszuk, adwokat, współautor książki „Etyka adwokacka. Wybór orzeczeń Wyższego Sądu Dyscyplinarnego Adwokatury". Gość mówił o granicach strofowania pełnomocników procesowych przez sądy m.in. w kontekście niedawnego wyroku krakowskiego Sądu Okręgowego ws. zadośćuczynienia za zmarnowane życie dla 91-letniego dziś byłego żołnierza wyklętego. Adwokat wnosił o zasądzenie na rzecz pokrzywdzonego 200 tys. zł, sąd zasądził jedynie 40 tys. zł. W uzasadnieniu wyroku sędzia napisała, że adwokat zachował się wobec klienta nielojalnie domagając się kwoty wygórowanej i rozbudzając tym samym nieuzasadnione nadzieje.
Adwokat zwrócił uwagę na sformułowanie, które jego zdaniem jest wspólne dla sposobu myślenia sędziów i adwokatów o nieakceptowalnych zachowaniach na sali sądowej, w treści orzeczeń czy w pismach procesowych.
- Chodzi o "rzeczową potrzebę". Zarówno adwokaci jak i sędziowie nie powinni wychodzić w swojej argumentacji poza rzeczową potrzebę. Wyjściem poza nią jest w moim przekonaniu posługiwanie się argumentami o charakterze personalnym. Jako adwokat muszę przyjąć ze strony sądu każdą krytykę mojej argumentacji, moich twierdzeń, czy nawet - w pewnym zakresie - mojego sposobu prowadzenia sprawy. Ale tak długo jak ta krytyka odnosi się do tego co robię, a nie tego kim czy jaki jestem. Nie służy powadze wymiaru sprawiedliwości wbijanie przez sąd klina pomiędzy adwokata i jego klienta. Kwestionowanie stosunku zaufania, który musi występować pomiędzy tymi ludźmi w interesie wymiaru sprawiedliwości. Sędzia może krytykować pełnomocnika i to się często zdarza. Chodzi o formę tej krytyki. Jako adwokaci też krytykujemy, kwestionujemy orzeczenia sądowe, np. w środkach odwoławczych.
Jak w takim razie zdyscyplinować niefrasobliwego czy niesolidnego prawnika?