„Rzeczpospolita” dotarła do projektu nowelizacji rozporządzenia wydanego przez głowę państwa 6 maja 2003 r. w sprawie stawek podstawowych wynagrodzenia zasadniczego sędziów sądów powszechnych, asesorów i aplikantów (DzU 83, poz. 761 ze zm.). Gdyby weszło ono w życie, sędzia sądu apelacyjnego dostałby od 1 lipca 2008 r. podwyżkę w wysokości ponad 1600 zł, okręgowego – ok. 1200 zł, rejonowego – 900 zł, a asesor – 600 zł.
Jak prezydent chce to zrobić? Otóż w skomplikowanym systemie ustalania sędziowskich wynagrodzeń pełni on dość istotną rolę. Pensję sędziego wylicza się bowiem na podstawie wspomnianego rozporządzenia, jako iloczyn tzw. kwoty bazowej i mnożnika ustalanego dla danego szczebla sędziowskiego. Kwota bazowa wynosi teraz 1493,4 zł, a mnożnik np. dla sędziego sądu rejonowego to 3,3. Wynagrodzenie zasadnicze takiego sędziego wynosi zatem: 1493,4 x 3,3, a więc 4928 zł. Prezydent chce właśnie zwiększyć owe mnożniki: z 4,6 do 5,7 – dla sędziego sądu apelacyjnego; z 3,9 do 4,7 – dla sędziego z sądu okręgowego; z 3,3 do 3,9 – dla sędziów sądów rejonowych i z 2,5 do 2,9 – dla asesorów.
Jak powiedział „Rz” sędzia Marek Celej z Krajowej Rady Sądownictwa, Rada zaopiniuje wkrótce projekt. Zdaniem sędziego akcja prezydenta to efekt jego niedawnego spotkania z KRS i deklaracji, że będzie wspierał sędziów w ich staraniach o podwyżki wynagrodzeń, aby odpowiadały konstytucyjnej normie.
Jest jednak jeden warunek, a być może przeszkoda: wydanie rozporządzenia wymaga kontrasygnaty premiera, a więc jego zgody.
Przypomnijmy, że swoje plany ma też Ministerstwo Sprawiedliwości. Chce ono podnieść wynagrodzenia sędziów o 25 proc., ale od początku 2009 r. Podwyżka miałaby nastąpić przez zmianę kwoty bazowej z 1493,4 do 1866 zł. Od 1 lipca tego roku tylko niektórzy sędziowie, ci z 15-letnim stażem na danym stanowisku, mogliby skorzystać z nowej, tzw. trzeciej stawki awansowej – to kilkaset złotych miesięcznie więcej (szerzej: „Podwyżki dla sędziów dopiero w przyszłym roku”, „Rz” z 19 lutego).