Sejm uchwalił w piątek (1 lipca) zmiany w ustawie o ustroju sądów powszechnych. Kilka propozycji, które zyskały poparcie posłów, budzi w środowisku ogromne emocje. Coraz częściej słyszy się o planowanych akcjach protestacyjnych.
– Nie podoba mi się to, że zmiany powstawały w atmosferze konfliktu – mówi "Rz" Waldemar Żurek z Krajowej Rady Sądownictwa. Jako przykład mankamentu ustawy podaje tryb prac nad nią. Do pierwszego czytania rządowych propozycji doszło podczas posiedzenia Komisji Sprawiedliwości, a nie na posiedzeniu plenarnym.
Mniej wydziałów
Ale to niejedyna sprawa oceniana krytycznie przez środowisko. Zmiany dotyczą bowiem także struktury sądów. Wprowadzona została zasada, że w sądach będą wydziały karne i cywilne, a wydziały gospodarcze, rodzinne czy pracy można będzie utworzyć, jeśli na danym terenie jest takie zapotrzebowanie. Te wydziały, które zostaną uznane za zbyt małe lub nieefektywne, mają być zlikwidowane. Ministerstwo Sprawiedliwości zapewnia, że zmiany w ustawie nie polegają na automatycznej likwidacji wydziałów rodzinnych. Sędziowie jednak nie bardzo w to wierzą.
– Jeśli coś jest fakultatywne, to jest niepewne – tłumaczy "Rz" sędzia Ewa Waszkiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Rodzinnych w Polsce. I dodaje, że to, czy te wydziały będą powstawać, a dzisiejsze się utrzymają, będzie zależeć od dobrej woli ministra. Dziś jest ich 13 w sądach okręgowych i ponad 300 w rejonowych.
– Jeśli znikną wydziały rodzinne, stracą na tym rodziny i dzieci – twierdzi sędzia Waszkiewicz. Podkreśla, że sprawy rodzinne i opiekuńcze wymagają przygotowania i specjalizacji.